Od stycznia, gdy okazało się, że zamknięte zostały ośrodki zdrowia w Gądkowie Wielkim i Boczowie wielu schorowanych ludzi w gminie Torzym nie po raz pierwszy zostało pozostawionych po prostu samym sobie. Gmina to blisko 7 tysięcy ludzi i tylko jeden ośrodek zdrowia. Lekarze? Na palcach jednej ręki policzyć można. Dojazd? Owszem – około 20 kilometrów z Lubowa czy Bargowa. W jedną stronę. W dwie – robi się ze 40. Nic dziwnego, że wiele osób szukając pomocy u lekarza woli podjechać do Rzepina niż Torzymia. Kilometrów wychodzi podobnie, koszt taki sam, a możliwości znalezienia pomocy niewspółmiernie większe. Władze gminy ani nie potrafiły skutecznie wesprzeć istniejących ośrodków, ani nie chcą słyszeć o zakładaniu ośrodków gminnych.

Dociskany burmistrz Ryszard Stanulewicz tylko bezradnie rozkłada ręce. Chcieliśmy, jak gdyby… No właśnie o to „jak gdyby” – jeden z ulubionych zwrotów włodarza gminy – rozbija się opieka zdrowotna w gminie Torzym. „Jak gdyby” jest ona podobno zapewniona, „jak gdyby” do lekarza podobno dostać się można, „jak gdyby” problem jednak jest, ale zamieciony pod dywan. Na papierze przygotowanym na sesję absolutoryjną wszystko się zgadza. Podobno.

Posłuchajcie w naszej sondzie, co mieszkańcy gminy Torzym mówią o dostępie do lekarza:

Ale, gdy burmistrz zostaje przyparty do muru na tejże sesji Rady Miejskiej pytaniami o zamknięcie ośrodków i o to, czy zostały przeprowadzone planowane remonty, po których miały spełniać wszelkie wymogi, broni się nieskładnie:
„Te ośrodki nie zostały zamknięte z racji wymagań sanitarno-epidemiologicznych tylko po prostu z racji tego, że podmiot (je prowadzący – przyp. red.) zaprzestał działalności. Ja nie będę wnikał może i nie wnikałem tak do końca też, jaki to był powód, ale wszyscy o tym wiemy po prostu działalność w tym wypadku była nie prowadzona i firma czy podmiot po prostu zaprzestał działalności”.

No to panie burmistrzu, może trzeba było jednak wniknąć, jaki był ten powód?! I może wcale ten powód nie był taki „po prostu”?

Schorowani, najbiedniejsi, najsłabsi – gdzie się leczyć?

Tyle burmistrz. A co mówią ludzie? Ci, którzy na własnej skórze odczuli fakt zamknięcia ośrodków zdrowia w Gądkowie Wielkim i Boczowie? Bo przecież nie mówimy tylko o dwóch miejscowościach, a także o wszystkich okolicznych, dla których mieszkańców były one także ułatwieniem.

To nie burmistrz, a oni mają teraz kłopot i codzienne problemy. Największe ci, którzy są w najgorszej sytuacji – najbardziej schorowani, najsłabsi, najbiedniejsi. Ośrodki w Boczowie i Gądkowie Wielkim nie były oblegane, to fakt, ale jednak właśnie ci najbardziej potrzebujący wiedzieli, że – jeśli zajdzie taka potrzeba – pomoc mają tuż pod ręką. Teraz ta pomoc jest daleko. Przy braku komunikacji między miejscowościami, zdecydowanie za daleko.
Jeśli ktoś nie ma do dyspozycji rodziny albo dobrych znajomych z samochodem, albo nie stać go na wyłożenie 20, 30, a najczęściej i 50 złotych „za podwiezienie”, z końcem roku został praktycznie wykluczony z opieki zdrowotnej. No, chyba że zdecyduje się zadzwonić po pogotowie. A jak się to ma do nieustającego apelu lekarzy ratownictwa medycznego, aby pogłowie ratunkowe i SORy zostawić na naprawdę najpilniejsze przypadki związane z zagrożeniem życia i nagłymi wypadkami?

Tak mówią ludzie: A jak ktoś nie ma samochodu? To ma pecha!

Przeszliśmy się z mikrofonem po ulicach Gądkowa Wielkiego, Boczowa i Torzymia pytając właśnie o sprawę zamkniętych ośrodków zdrowia.
Co usłyszeliśmy?

Od mieszkańców Boczowa:
* „Jak chcemy jechać do lekarza, trzeba zapłacić. Nikt za 20 złotych nie zawiezie, trzeba dać i 50 złotych, bo to przecież jeszcze godzinę postoju – czekania do lekarza. Burmistrz o Boczów się nic nie stara”.
* „Co z sąsiadami, którzy nie mają samochodu? Płacą… Po 20, 50 złotych”.
* „Do ośrodka nie ma czym dojechać. Autobusów nie ma”.
Od mieszkańca Gądkowa Wielkiego:
* „Każdy dojeżdża jak może” A jak nie ma samochodu? „To ma pecha. Prosi sąsiada albo pogotowie wzywa. Staraliśmy się o lekarza długo, ale nie wiem, dlaczego zlikwidowano ośrodek. Przydałby się lekarz. Chociaż jeden, chociaż co drugi dzień. Jest z tym bieda”.
Od mieszkanek Torzymia:
* „Są kolejki, bo jak jest trzech lekarzy na całą okolicę, to wszyscy tu przyjeżdżają”.
* „Przed koronawirusem były bardzo duże kolejki. Nawet jeśli człowiek był w potrzebie, to niestety musiał czekać na drugi dzień. To też jest spowodowane tym, że doszedł i Gądków, i Boczów”.
W tym samym duchu mówili mieszkańcy Boczowa zaczepiani przez ekipę TVP Gorzów:
* „Ja mam ostatni stopień cukrzycy i mam czekać na autobus? Pojedzie czy nie pojedzie. Muszę wynająć samochód”.
* „Musiałam kupić lekarstw na dwa miesiące. Mam takie choroby, że nie wyobrażam sobie czekać w kolejce”.

Mieszkańcy małych miejscowości nie powinni być wykluczeni!

Historia nieszczęsnych ośrodków zdrowia w Gądkowie Wielkim i Boczowie sięga ładnych kilku lat wstecz. To jeszcze za kadencji poprzedniej Rady Miejskiej stoczono walkę o przywrócenie ośrodków wcześniej prowadzonych przez doktora Lesława Widerę.

Tamta walka okazała się skuteczną. Pomogła specjalna ankieta przeprowadzona wśród mieszkańców Gądkowa Wielkiego i Boczowa, którzy opowiedzieli się za przywróceniem ośrodka. Efekt dała determinacja radnego z Gądkowa Wielkiego Mariusza Siewierskiego, który krok po kroku wydeptywał ścieżki, nakłaniał ludzi, słał pisma do rozmaitych instytucji, no i starał się mobilizować do działania sołtysów obu miejscowości – Marcina Kluczyka i Katarzynę Kaliszak.
Mieszkańcy nie powinni być dyskwalifikowani, pozbawieni opieki medycznej z uwagi tylko na to, że mieszkają w mniejszych miejscowościach” – podkreślał na antenie TVP3 Gorzów.

Pod koniec 2015 roku w reportażach „Gazety Lubuskiej” i TVP Gorzów już powiało optymizmem: „Ośrodki zaczęły działać”.
Wszyscy na okoliczność wizyty dziennikarzy stali się mili, rozmowni i otwarci na nowe projekty. Gmina nawet wynajęła obiekty nieodpłatnie.
„W końcu mieszkańcy będą mieli lekarza na miejscu. A zwiększona konkurencja poprawi jakość usług w tych ośrodkach z korzyścią dla pacjentów” – głosiła radna Kaliszak.
„Sanepid wyraża zgodę, by te ośrodki zdrowia funkcjonowały. Jednak od 2016 roku w życie wchodzą przepisy, które zaostrzają wymogi co do standardu pomieszczeń ośrodków. Dlatego wciąż pracujemy nad budżetem gminy i chcemy w nim zarezerwować odpowiednie kwoty na wprowadzenie wszelkich zmian” – deklarował burmistrz.
„W Gądkowie trzeba będzie wybudować podnośnik do transportu osób niepełnosprawnych, a w Boczowie poprawić warunki związane z parkingiem i wejściem do samego obiektu” – w imieniu władz gminy deklarował Bogdan Szczepaniak wówczas zastępca burmistrza.

Plany były ambitne, dziś zostało: „nie ma, nie ma, nie ma”

Podnośnika nie ma do dziś, warunki na parkingu w Boczowie przestały mieć znaczenie, bo… dziś ośrodków też w ogóle nie ma. Remonty owszem były, ale głównie wtedy, gdy domagał się tego sanepid.
Doświadczona w takich praktykach firma Stanisława Bojkowskiego wypowiedziała umowę z końcem 2019 roku. Dlaczego? Bo okazało się, że ma za mało pacjentów. Firma próbowała rozwinąć się nawet na Torzym, gdzie specjalnie do tego celu został zakupiony i przystosowany do wymogów budynek, chciała poszerzać ofertę świadczonych usług, ale z ambitnych planów nic nie zostało.
Firma liczyła na około 3 tysiące pacjentów, ale skończyło się na jednej trzeciej tej liczby. W sytuacji, gdy NFZ płaci od „zadeklarowanego pacjenta”, a nie od konkretnych, wykonanych usług to było po prostu za mało, by uciągnąć koszty utrzymania zespołu, obiektów i zabiegów.

Na „płytki” było, a pomocy i tak zabrakło

Dlaczego tak się stało? To dobre pytanie – bo ośrodki zdrowia w Boczowie i Gądkowie Wielkim są potrzebne, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości.

Nikt nikogo za rękę nie złapał, ale wieść gminna niesie, że:
* dziwnym trafem ledwo nowe ośrodki zaczęły działać, a już na wioskach pojawiły się plotki, że zaraz będą je likwidować – ludzie bali się zapisywać;
* inna pogłoska mówiła o tym, że w Torzymiu nie będą z powrotem zapisywali tych, którzy poszli do konkurencji, jeśli konkurencja upadnie. Jasne – to oczywisty absurd, aż trudno to komentować, ale wiadomo, jak jest z plotkami, bywają silniejsze od faktów – ludzie bali się zapisywać;
* mimo pierwotnych zapewnień i obietnic wydaje się, że jednak zabrakło realnej pomocy gminy, choć burmistrz podkreśla, że co roku była zaplanowana kwota na remonty, modernizację i – jak mówi – „wyłożenie płytek”. Cóż, płytki ważne, ale może jednak ważniejsze, by dać solidne wsparcie podmiotowi, który istnienie wzmacnia konkurencję, podnosi jakość świadczonych usług i niewątpliwie służy polepszeniu warunków życia mieszkańców.

Konkurencja to zysk dla pacjentów i lekarzy

O zamknięcie ośrodków zapytaliśmy Stanisława Bojkowskiego, czyli właściciela firmy, która je prowadziła. – Mam dużą praktykę w rozwijaniu ośrodków zdrowia różnego typu. Gubin, Krosno Odrzański, Lubsko, Brody, Bytnica – na ogół dobrze to funkcjonowało, ale w gminie Torzym okazało się, że musieliśmy dokładać. Rok w rok działalność ośrodków się nie bilansowała. Ekonomicznie się nam to zwyczajnie nie opłacało – mówi nam. – Zaskoczony byłem tym, dlaczego tak mało osób, zaledwie około 30 procent mieszkańców Boczowa i Gądkowa Wielkiego, złożyło do nas deklaracje, mimo że głosów o tym, że jesteśmy tu bardzo potrzebni było naprawdę wiele. Do dziś traktuję to emocjonalnie, bo uważałem, że robimy tu fajny projekt, a dziś po prostu szkoda mi tych ludzi, którzy w tych miejscowościach potrzebują lekarza na co dzień.

Prezes Bojkowski dodał także, że zawsze uważał, iż zdrowa konkurencja to tylko zysk dla pacjentów, ale też dla samych lekarzy, którzy mają większy komfort pracy. – Gdyby podejść do tematu na sensownych zasadach, wszyscy mogliby tylko zyskać, ale tak się nie stało – dodaje prezes Bojkowski.

Czy ta gmina chroni zdrowie mieszkańców? Odpowiedzcie sobie sami

Burmistrz na uwagi o zamkniętych ośrodkach zdrowia reaguje nerwowo. Podobnie jak na podpowiedzi, że przecież i sama gmina mogłaby otworzyć swój ośrodek zdrowia. To nic niezwykłego, takie podmioty w całej Polsce powstają. A jeśli już powstaną, funkcjonują z reguły całkiem dobrze.
Być może ta nerwowość wynika z tego, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jednym z zadań (i celów) funkcjonowania gminy jest zapewnienie mieszkańcom odpowiedniej opieki zdrowotnej.

I teraz pytanie: czy gmina te zadania realizuje? Czy nie ma kłopotów z dostępem do lekarza? Czy można uzyskać poradę i pomoc w każdej chwili, gdy tylko jest ona potrzebna? Czy osoby starsze i samotne mogą czuć się bezpiecznie wiedząc, że w razie kłopotu bez problemu poradę uzyskają?
Niech na to pytanie odpowiedzą sobie mieszkańcy Gądkowa Wielkiego, Boczowa, ale także Bargowa, Mierczan, Bobrówka, Drzewiec Kolonii, Prześlic, Tarnawy i wielu, wielu innych miejscowości.

Marcin Kalita, Filip Praski