W przestrzeni publicznej pojawiło się absurdalne hasło: „Popieram burmistrza. Nie idę na referendum”. Takie podejście do sprawy głosowania przez obywateli w jakiejkolwiek sprawie, to naszym zdaniem zbrodnia przeciwko demokracji. No i oddanie meczu walkowerem.

Hasło wymyślone przez zwolenników obecnego burmistrza jest zgoła zaskakujące i przeczące zdrowemu rozsądkowi, który raczej zwolennikom tej opcji powinien podpowiadać: „Popierasz burmistrza? To idź, zagłosuj na niego! Daj mu wsparcie!”

„Nie idź” to jak oddanie meczu walkowerem

Okazuje się jednak, że w przestrzeni publicznej pojawiło się nawoływanie do tego, by pozostać biernym, by sprawy referendum zostawić jedynie tym, którzy to referendum wymyślili i tym, którzy są zwolennikami odwołania burmistrza Ryszarda Stanulewicza.
To jednak szokujące postawienie sprawy. To tak jakby w sporcie chcieć oddać mecz walkowerem albo rzucić ręcznik na ring przed rozpoczęciem walki!
Czy naprawdę zwolennicy obecnego burmistrza już ten ręcznik rzucili, skoro przyjęli takie hasło jako najlepsze z możliwych?

Chcą odwołać burmistrza, którego uważasz za dobrego? To nic nie rób, nie ruszaj się z domu, niech zagłosują tylko ci, którzy go nie chcą. To przejście do głębokiej obrony, schowanie się też piwnicach z cichym błaganiem: „oby po mnie nie przyszli”.

Mówienie „nie idź” to gra nieczysta

To także, a może przede wszystkim zbrodnia przeciwko demokracji! Trzeba to powiedzieć mocno i wyraźnie. To hasło przeciwko społeczeństwu obywatelskiemu, przeciwko zaangażowaniu lokalnemu, które w naszym kraju jest na wagę złota.

Od czasu, gdy w Polsce doszło do pierwszych demokratycznych wyborów, wszystkie największe autorytety wszelkich opcji politycznych (bez wyjątku!) nawołują do tego, by brać udział w wyborach i referendach. By zmobilizować się do tego, by podnieść się z krzesła czy fotela, pójść do urny i oddać głos.
Wciąż jesteśmy społeczeństwem, jeśli chodzi o kulturę demokracji, bardzo młodym. Wciąż uczymy się tego, że każdy obywatel ma prawo brać spawy w swoje ręce, a najlepszym do tego sposobem jest właśnie udział w wyborach.

Najtęższe głowy, największe autorytety ubolewają, że frekwencja wyborcza jest w naszym kraju wciąż zbyt niska – bo im więcej oddanych głosów, im więcej zaangażowanych ludzi, tym wskazania wyborcze stają się bardziej zbieżne ze stanem faktycznym, z wolą obywateli. A taka jest idea demokracji.

Burmistrz sam mówił: „idźcie głosować”

Gmina Torzym nie jest tu żadnym wyjątkiem. Ile to razy sam kandydat Stanulewicz i ludzie z jego „grupy wsparcia” nawoływali do udziału w głosowaniu? Po wielokroć zachęcali do tego, by iść do urn, by kreślić kratki na kartce wyborczej. Teraz występują wbrew samym sobie mówiąc: „nie idź”.

Nawet, jeśli uważacie, że burmistrz powinien zostać na stanowisku, nie słuchajcie ich. To blaga, zagranie nie fair.
Referendum lokalne, w każdej jednej sprawie, w jakiej zostało zwołane, jest ważnym narzędziem demokracji. A na demokrację nie można się gniewać, bo lepszego systemu na razie nie wymyślono.

Ustawodawca, parlament takie narzędzie jak referendum udostępnił po to, by obywatele sami mogli decydować o własnym losie, by czuli, że w swoich własnych rękach mają to, co wokół nich się dzieje.

Referendum w sprawie odwołania władz gminy jest narzędziem danym tym, którzy uważają, że ta władza się nie sprawdza. To nie ma nic wspólnego z wyborami. Wybrano burmistrza – w porządku, ale potem jest czas na jego pracę i weryfikację tej pracy ze strony obywateli. Jeśli ktoś uważa, że burmistrz źle pracuje, że nie spełnia obietnic wyborczych, ma prawo głośno o tym mówić i organizować referendum. A ktoś przeciwnego zdania ma prawo dać mu odpór.

Dlatego jedynym słusznym apelem może być ten o udział w referendum. Chcesz zmienić burmistrza? Idź na referendum. Nie chcesz? Także idź na referendum!

red