Patrząc tylko na ostatnie pięć lat – blisko 60 tysięcy złotych kar za przekroczenie norm ścieków przez oczyszczalnię w Torzymiu zostało nałożonych przez Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska. To kwota, za jaką można byłoby na przykład wyremontować właśnie teraz szkołę w Gądkowie Wielkim albo przeprowadzić modernizację przedszkoli w Torzymiu i Boczowie. Zamiast tego z oczyszczalni płyną ścieki, które zatruwają środowisko. No i za które trzeba płacić dodatkowe pieniądze.

A mówimy tu tylko o ostatnich karach. A przecież najbardziej dotkliwa była ta z 2014 roku – aż 131 730 złotych, którą trzeba było spłacać latami rozłożoną na raty.
Lista kar, którą podzielił się z nami Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, przedstawia się następująco:

* 131 730 złotych z 2014 roku (to kary za rok 2011);
* 7630 złotych z 2016 roku (za rok 2012);
* 10 840 złotych z 2017 roku (za rok 2013);
* 11 488 złotych z 2017 roku (za rok 2016) z odroczonym terminem płatności do 2021;
* 29 609 złotych z 2019 roku (za rok 2017) z odroczonym terminem płatności do 2021.

Od ilu lat w Torzymiu słychać o nowej oczyszczalni ścieków? Wielu starszych mieszkańców mówi: „od zawsze”, ale z każdym rokiem problem staje się coraz bardziej palący. Przestarzała oczyszczalnia nie radzi sobie ze ściekami płynącymi z gminy (obsługuje nie tylko Torzym, ale i kilka wsi), a mieszkańcy muszą tolerować nie tylko zanieczyszczenia, smród, podwyższone opłaty i kary finansowe nakładane na gminę.

Dyrektor ZGKiM Zbigniew Kiniorski podczas jednej z sesji Rady Miejskiej (30 maja 2019 roku) przyznał, że trzeba płacić 6700 złotych miesięcznie za to, że oczyszczalnia nie pracuje w określonych parametrach dotyczących jakości wypuszczanych ścieków. To efekt rozłożenia na raty największej kary nałożonej na ZGKiM za ścieki.
Projekt modernizacji oczyszczalni powinien był zostać zrealizowany już dawno! Ile lat można słuchać o tym, że nowa oczyszczalnia jest budowana? Planowana, projektowana, budowana. I tak w kółko: planowana, projektowana, budowana. Rok po roku. Nie zrobimy tego i tamtego, bo trzeba budować oczyszczalnię. Nie wystarczy na to, na tamto, bo trzeba budować oczyszczalnię.

Oczyszczalnia w Torzymiu stała się wygodnym alibi – takie można odnieść wrażenie, – dla nierealizowania wielu innych tematów i inwestycji. Cierpią na tym mieszkańcy, cierpi środowisko, bo przestarzała oczyszczalnia nie zawsze radzi sobie z taką ilością ścieków, jakie musi przetworzyć. Przyznawał to zresztą sam burmistrz Ryszard Stanulewicz, który choćby w marcu 2018 roku na antenie Radia Zachód powiedział: „…musimy ją zmodernizować, bo ona jest już przestarzała.”
Sytuacja nieustannie się pogarsza. Z roku na rok ścieków jest coraz więcej – to oczywiste, podobnie jak to, że z roku na rok oczyszczania jest coraz starsza i coraz mniej wydolna.

Inni robią, Torzym czeka

Okoliczne gminy jakoś sobie z tym problemem radzą.
W Sulęcinie – w tym roku ma zostać oddana do użytku ogromna inwestycja za około 40 milionów złotych (oczyszczalnia plus wymiana całej sieci wod.-kan. na terenie miasta).
W Ośnie Lubuskim właśnie realizowana jest inwestycja za około 20 milionów.
W Lubniewicach już sobie poradzili – skromniej, bo za około 8 milionów.
Rzepin? Nie ma co porównywać – tam działa się kompleksowo, jeśli chodzi o ścieki i kanalizację. W tym roku podpisano umowę na budowę oczyszczalni we wsi Kowalów, która obejmie swoim zasięgiem również Sułów, Drzeńsko, Radów, Serbów i Starków. Dzięki tej inwestycji znacznie obniżą się koszty oczyszczania ścieków oraz znacznie zwiększy się jej wydajność na terenie całej Gminy Rzepin. Koszt całej inwestycji to ponad 7 milionów złotych.
A Torzym? Od lat słychać tylko: „planowana, projektowana, budowana”.

Konkret? Są kary

Efekt jest taki, że stara oczyszczalnia wypluwa z rur szkodliwe dla środowiska ścieki. By nie być gołosłownym poprosiliśmy o opinię Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Zielonej Górze, który na bieżąco monitoruje stan ścieków z Torzymia.
Odpowiedź nie pozostawia złudzeń: „ścieki odprowadzane z oczyszczalni nie spełniały posiadanego przez operatora pozwolenia wodnoprawnego”. A mówiąc bardziej potocznie: „nie spełniały parametrów czystości”.

Czy w związku z tym na Gminę Torzym nakładane są kary lub grzywny? Znów twierdząca odpowiedź z WIOŚ: „Tak, w trakcie kontroli interwencyjnej (2018 r.), w trakcie której stwierdzono przekroczenie jakości ścieków w pobranej w trakcie kontroli próbce średniej dobowej, nałożono grzywnę (mandat karny wysokości 200 zł – przyp. red.) i wydawano zarządzenia pokontrolne. Również kary i opłaty podwyższone były nakładane wielokrotnie w latach ubiegłych i będą nałożone na podstawie prowadzonego przez operatora oczyszczalni auto monitoringu pracy oczyszczalni.”

Za rok 2017 – i tu znów cytat: „kara była równa 29609,00 zł. Opłat podwyższonych za 2018 i 2019 r. nie można jeszcze podać, bo decyzje za te lata będą dopiero wydane.” Przy czym płatność wspomnianej kary została odroczona do końca czerwca 2021 roku ze względu na… budowę nowej oczyszczalni! Hasło-wytrych działa. Było blisko, ale projekt… się rozmył Na zdrowy rozum oczyszczalnia w Torzymiu powinna być gruntownie zmodernizowana już w latach 2017-2018, a przynajmniej wydawało się, że jest do tego najbliżej. No i wtedy mogło być najtaniej. Gmina Torzym złożyła wówczas swój wniosek na dofinansowanie w ramach konkursu Regionalnego Programu Operacyjnego – Lubuskie 2020 – Oś Priorytetowa 4 Środowisko i kultura, Działanie 4.3 (Nr RPLB.04.03.00-IP.02-08-K01/16; nabór wniosków do 24 lutego 2017). Wnioskowano o dofinansowanie projektu kwotą 4 197 111,30 złotych, a całość projektu wyceniono na 8 097 955,92.
Ale w dalszych krokach całej procedury wniosku Gminy Torzym już próżno szukać. Dlaczego? Dobre pytanie – krąży na ten temat kilka teorii, ale na razie powstrzymamy się z ich ujawnieniem. Faktem jest, że Torzym został ze starą oczyszczalnią.

Dofinansowanie dostał za to w następnym naborze zakończonym we wrześniu 2017 roku. Decyzja o jego przyznaniu została wydana w lutym 2018, a już w marcu burmistrz zapowiedział kategorycznie (znów odwołajmy się do słów na antenie Radia Zachód): „…kwestia półtora roku i myślę, że ta inwestycja zostanie sfinalizowana”. Półtora roku – czyli do września 2019, jeśli trzymać za słowo burmistrza.

Warunkiem jednak było szybkie wcielenie projektu w życie. Tymczasem samo ogłoszenie o zamówieniu nosi datę dopiero… 24 kwietnia 2019 roku. To ponad 14 miesięcy od przyznania dofinansowania!

Może właśnie dlatego otwarcie kopert przetargowych było wstrząsem. Koszty inwestycji miały być na poziomie 8,2 mln złotych (z tego mniej więcej połowa to dofinansowanie unijne), ale oferty wykonawców zaczynały się od… ponad 15 milionów złotych! To prawie dwa razy więcej niż zaplanowano. 4 czerwca 2019 roku unieważniono więc postępowanie, by po niespełna miesiącu otworzyć nowe. Ale i tym razem wynik nie był, bo i nie mógł być, zadowalający. 12 lipca 2019 znów ogłoszono decyzję o unieważnieniu. Co ciekawe, tym razem nie podano wysokości ofert, ale zdziwienie budzi, że jedna z firm dostała maksymalną ocenę za – uwaga – podyktowaną cenę i zaproponowany termin realizacji. Jednak w uzasadnieniu unieważnienia enigmatycznie napisano: „cena najkorzystniejszej oferty przewyższa kwotę, którą Zamawiający zamierza przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia”.

Trzeba było się spieszyć

Gdy pytaliśmy w różnych miejscach, z czego wynikła tak duża rozbieżność między planowanym wtedy przez gminę kosztem a ostateczną ofertą, usłyszeliśmy, że pojawia się jak najbardziej w takiej sytuacji oczywiste pytanie, czy koszty modernizacji zostały w projekcie gminy aby dobrze oszacowane. A poza tym w ciągu tych 14 miesięcy między lutym 2018 (przyznanie dofinansowania) a kwietniem 2019 (ogłoszenie przetargu) nastąpił duży boom na podobne inwestycje i siłą rzeczy wzrosły ich wyceny. Równocześnie :
* w górę poszły płace (wzrost płacy minimalnej);
* w górę poszły ceny transportu;
* w górę poszły koszty materiałów;
* w górę poszły ceny usług.

Zyskali ci, którzy cały proces potrafili przyspieszyć, jak na przykład startujący w tym samym konkursie Zbąszynek, który już w listopadzie 2018 roku miał wyłonionego wykonawcę inwestycji.

Torzym zamiast gotowej oczyszczalni stanął za to przed koniecznością zwrotu wypłaconych w ramach projektu środków wraz z – co stanowi dodatkowy koszt – odsetkami. Skutek tego taki, że oczyszczalnia w Torzymiu wciąż jest stara i niewydolna, ale za to kolejne plany jej modernizacji mogą trwać w nieskończoność. Znów złożono stosowny, nowy wniosek w naborze zakończonym 17 stycznia 2020. Gdy oddajemy tę gazetę do druku trwa ocena wniosków i nie ma jeszcze decyzji o przyznaniu dofinansowania, choć prawdopodobnie zostanie ono przyznane.

Tym razem Gmina Torzym wnioskuje o 8 300 329,47 złotych dofinansowania, a całkowitą wartość projektu oszacowano na 17 045 510 złotych – przy czym tym razem jest mowa nie tylko o samej modernizacji i rozbudowie oczyszczalni, ale także o budowie sieci kanalizacji sanitarnej.
Na jakiej podstawie to ma wystarczyć, skoro dopiero co okazało się, że za samą modernizację trzeba zapłacić ponad 15 milionów? Nie wiadomo. Tak czy siak w 2018 roku Gmina Torzym miała szansę mieć nową oczyszczalnię dokładając z własnych środków tylko 4 miliony złotych, teraz będzie musiała wygospodarować ponad 8 milionów, czyli dwa razy więcej, o ile zaplanowany koszt okaże się w ogóle realnym. Do tego dochodzą kary za przekraczające normy ścieki, i odsetki od kwoty powierzonej przez Urząd Marszałkowski z dotacji w 2018 roku. Kosztów zatrucia środowiska nikt nie liczy. Do sprawy niemodernizacji („modernizacji”) oczyszczalni będziemy wracać, bo jest rozwojowa. Zadaliśmy kilka pytań zainteresowanym stronom. Odpowiedziami podzielimy się z naszymi czytelnikami.

Marcin Kalita