Nie tylko burmistrz dostał podwyżkę decyzją radnych z końca roku. Radni przegłosowali także podwyżki diet dla siebie samych, a także podwyżkę uposażenia przewodniczącego Rady.
Podobnie jak w przypadku burmistrza, o czym piszemy na poprzedniej stronie, kluczem dla podwyżek były nowe regulacje wprowadzone od 1 listopada zeszłego roku, a dające możliwość wyrównania wynagrodzeń od… 1 sierpnia 2021 roku. Tak, tak, to nie pomyłka. W tym wypadku prawo zadziałało wstecz – w przypadku pensji i diet samorządowców.
Stawki nowych diet dla radnych w gminie Torzym (jeszcze raz – przegłosowane 29 grudnia, ale obowiązujące od 1 sierpnia 2021) wynoszą teraz:
* 288 złotych dla radnego miejscowego (czyli mieszkającego w Torzymiu) za posiedzenie, w którym brał udział;
* 312 złotych dla radnego zamiejscowego (czyli mieszkającego poza Torzymiem) za posiedzenie, w którym brał udział;
* 384 złotych dla wiceprzewodniczącego Rady i przewodniczących komisji stałych w przypadku radnych miejscowych za posiedzenie, w których brali udział;
* 408 złotych dla wiceprzewodniczącego Rady i przewodniczących komisji stałych w przypadku radnych zamiejscowych za posiedzenie, w których brali udział.
Podwyżka głosami siedmiu radnych
Za podwyższeniem stawki diet zagłosowało siedmiu radnych: Marcin Kulczyk, Paweł Krehel, Jarosław Oleszczyk, Maria Ratuszniak, Anna Richter, Małgorzata Świderska i Zbigniew Wołoncewicz.
Przeciwni podwyżce diet byli Stanisław Mielczarek, Dariusz Barwiński i Rafał Dyzmański, zaś trzech radnych wstrzymało się od głosu (Michał Poklewski-Koziełł, Daria Hormańska i Zdzisław Stonoga). Dwie radne (Katarzyna Kaliszak i Anna Warwas) podczas głosowania były nieobecne.
Jeśli chodzi o Przewodniczącego Rady Miejskiej (jest nim Zbigniew Wołoncewicz), jemu radni przyznali zryczałtowaną miesięczną dietę wysokości 2147 złotych miesięcznie, podobnie jak w przypadku diet, z wyrównaniem od 1 sierpnia 2021.
Aktywności – nie za wiele
Zważywszy na fakt, że poprzednia uchwała o wysokości stawek radnych pochodzi z 2014 roku, a nowe stawki są od starych wyższe o około sto – sto kilkadziesiąt złotych, można powiedzieć, że nie jest to aż tak szokujące jak super podwyżka dla burmistrza.
Nie wpłyną też aż tak znacząco na budżet. Jedna sesja rady będzie kosztowała teraz gminę około 2 tysięcy złoty więcej, posiedzenia komisji kilkaset złotych więcej.
Na dodatek takich aktywności nie ma w skali miesiąca czy roku aż tak wiele. W 2021 według danych z portalu posiedzenia.pl odnotowano 27 posiedzeń komisji i sześć sesji Rady Miasta (od lutowej – XXII do grudniowej – XXVII; niektóre toczyły się z przerwami).
Jeśli odejmiemy komisję wspólną, która zbiera się zawsze przed sesjami, na sześć komisji stałych przypada 20 posiedzeń. Jak wynika ze statystyk, na przykład Komisja Społeczna, której przewodniczy Marcin Kluczyk, przez cały rok zbierała się tylko raz w roku na dwudniowym posiedzeniu. Komisja Prawa, Bezpieczeństwa Publicznego i Ochrony Przeciwpożarowej (przewodniczący Rafał Dyzmański) tylko trzy razy w roku (w tym raz w dwudniowej sesji wyjazdowej). Zważywszy na niezwykle ważny dla mieszkańców zakres spraw, jakim zajmują, wydaje się to nadzwyczaj skromną aktywnością.
Sesja Rady – to ma być wymiana poglądów
I tu przechodzimy do sedna. Nie jest problemem to, czy radni będą mieć o sto złotych wyższą dietę, tylko w jaki sposób za tę dietę służą mieszkańcom. Podkreślamy słowo „służą”, bo praca dla samorządu to powinna być służba.
Obserwując sesje Rady Miejskiej nietrudno zauważyć, że trudno uznać aktywność za mocną stroną większości reprezentantów mieszkańców gminy Torzym. Niektórzy przychodzą, siadają, wyciągają plik papierów na stolik i słuchają. Dwie godziny, trzy, cztery – tyle, ile trwa sesja. To wszystko. Żadnych uwag, żadnej dyskusji, żadnych wniosków czy interpelacji.
Na plus aktywnością wyróżniają się trzy osoby (pomijając przewodniczącego, który z oczywistych powodów musi dużo mówić): Anna Warwas, Zdzisław Stonoga i Stanisław Mielczarek. To oni starają się zabierać głos, dyskutować, dopytywać, drążyć tematy. Na niemal każdej sesji jest temat, w którym głos zabiera także Daria Hormańska, czasami włączają się do dyskusji Michał Poklewski-Koziełł czy Rafał Dyzmański. Co ciekawe, akurat ci, którzy należą do najbardziej aktywnych nie głosowali za podwyżką!
Pozostali odzywają się sporadycznie, nie chcąc użyć słowa „nigdy”, poza momentami, gdy zostają sami wywołani do tablicy.
Oczywiście, zawsze można powiedzieć, że jest jeszcze praca w komisjach, choć po liczbie posiedzeń tych ciał trudno uznać ten argument wystarczający. Chyba nie o taką Radę chodzi w założeniu idei samorządu. Jak słusznie zauważył Zdzisław Stonoga na jednej z ostatnich sesji, obrady Rady Miejskiej to ma być spór, to ma być rozmowa, to ma być wymiana poglądów. Bywa, że ostra w tonie – to tylko świadczy o tym, że komuś na czymś naprawdę zależy. Pamiętajmy, że sesje są transmitowane, więc ta wymiana poglądów daje pojęcie mieszkańcom, co tak naprawdę się dzieje.
Słuchając obrad Rady z Torzymia niestety można odnieść wrażenie, że zbyt wiele osób zasiadających w tym gronie tego po prostu nie rozumie.