O tym miejscu wiedzą nieliczni. Nawet spośród tych, którzy w Torzymiu mieszkają od dawna. O starym, zaniedbanym, zniszczonym cmentarzu żydowskim kryjącym się wśród chaszczy zarastających niewielką trudną do zauważenia dróżkę – boczną ulicy Sulęcińskiej, tuż za cmentarzem komunalnym.

Chcielibyście tam trafić, zobaczyć? Tuż za cmentarzem komunalnym idąc w stronę świateł w prawo prowadzi bardzo wąska polna dróżka. Nawet, jak nią pójdziecie, cmentarz jest bardzo łatwo przeoczyć. Ba, raczej na pewno go przeoczycie. By na niego wejść, trzeba przedrzeć się przez zarośla, a potem jeszcze zauważyć, że przez roślinność, pnącza i krzaki przebijają się stare kamienne płyty.

Niegdyś to musiały być imponujące, piękne grobowce, dziś to – mówiąc dosadnie – sterta kamieni, choć to brzydkie słowa, gdy mówimy o miejscu pamięci. Pozycję pionową zachowały jeszcze może ze trzy, cztery nagrobne płyty, reszta leży zmurszała, porośnięta mchem i trawą. W zasadzie można przejść przez cały cmentarz i w ogóle nie zauważyć, że jest się w takim miejscu. Tym bardziej, że co kawałek walają się porozbijane butelki i śmieci. Wstrząsający obraz przestrzeni, która powinna być ziemią ważną i wyjątkową. Ziemią pamięci po zmarłych.

Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości, ten nie jest godzin szacunku, teraźniejszości ani praw do przyszłości

Przykry to widok, świadczący także o stosunku włodarzy gminy do historii Torzymia. Miejsc pamięci w Torzymiu za wiele nie ma, dlatego te, które są, powinno się pielęgnować z całym szacunkiem. One bez tej pomocy po prostu sobie nie poradzą, znikną, zniszczeją. I nie ma na takie zaniedbanie wytłumaczenia.

– Burmistrz jest z Torzymia, a zdaje się, że w ogóle nie wiedział o tym miejscu. Dowiedział się chyba dopiero, jak przyjechała pani z „Gazety Lubuskiej”, by napisać artykuł – mówi nam czytelnik, który zaprosił nas na obchód po zniszczonym cmentarzu. By – jak mówi – dać świadectwo temu zapomnianemu dawno miejscu.

Pan Waldemar prowadzi nas od szczątków jednego nagrobka do drugiego, starannie wyszukując resztki płyt nagrobnych w trawie. – Ten cmentarz w ostatnim czasie podupadł dramatycznie. Jeszcze kilka lat temu grobów, które normalnie stały owszem zniszczone, ale jednak w miarę nienaruszone, było znacznie więcej. Jak nikt się tym cmentarzem nie zajmie, jeszcze rok, dwa i żaden ślad już po nim nie zostanie – zauważa. Już w publikacji „Gazety Lubuskiej” z… 2008 roku pojawia się sformułowanie: „pełna dewastacja” (to opinia Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków).

Fajną inicjatywą była nie tak dawno akcja młodzieży z torzymskiego gimnazjum (jeszcze wtedy istniało) – cmentarz usiłowano posprzątać na tyle, na ile się dało, przy grobach stawiano znicze.

Nie trzeba chyba dodawać, że kiedyś to miejsce musiało być przepięknie utrzymanym zakątkiem Torzymia. Większość źródeł sugeruje, że cmentarz został założony w połowie XIX wieku, gdy w Torzymiu silnie reprezentowana była wtedy gmina żydowska. Jednak nasz przewodnik upiera się, że kiedyś znalazł nagrobek, na którym była data „tysiąc siedemset…”, co jednak świadczyłoby, że cmentarz może być może nawet o cały wiek starszy niż powszechnie się sądzi.

Cmentarz w całkiem niezłym stanie przetrwał II wojnę światową – co dziś wydaje się szokujące. Nie przetrwał natomiast ostatnich lat zapomnienia i znieczulicy. Tego, że po prostu nie interesuje się nim nikt, kto mógłby pomóc w utrzymaniu. Na przykład gmina.

Czy znajdzie się jeszcze ktoś, kto ten zakątek związany z pamięcią po zmarłych uratuje? Dziś na to pytanie nie ma dobrej odpowiedzi. A szkoda, bo jak rzekł niegdyś jeden z najwybitniejszych Polaków w historii Józef Piłsudski: „Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości, ten nie jest godzin szacunku, teraźniejszości ani praw do przyszłości.”

MK