FIZJOTERAPIA W SŁUBICACH, ZASTRZYKI W POZNANIU. TAK WALCZY WOJOWNICZKA Z BOCZOWA
Systematyczna, ciężka praca i motywacja małej wojowniczki z Boczowa przynoszą zamierzone efekty. Dzięki rehabilitacji, a także koniecznym zastrzykom w szpitalu w Poznaniu Iga Czekalska czuje się coraz lepiej i jest coraz bardziej sprawna.
Środa, godzina 11:30, gabinet fizjoterapeuty Andrzeja Danielewskiego w Słubicach. To z reguły tam co tydzień o tej porze można spotkać Igę z rodzicami. Rehabilitacja stała się już niejako rutyną w rodzinie Czekalskich. Ale systematyczna praca przynosi zamierzone efekty, które widać gołym okiem.
Przyjemność, a nie obowiązek
– Iga trzyma już rączki, stara się utrzymać główkę. Zanim rozpoczęliśmy rehabilitację nie była w stanie tego robić, była „lejącym się przez ręce”, jak mawiamy, dzieckiem. W jej stanie ruchowym można teraz zauważyć znaczne postępy w rehabilitacji. Co ważne, ta rehabilitacja jest traktowana przez Igę jak przyjemność, a nie obowiązek. Nie płacze, nie marudzi, do Słubic jedziemy z uśmiechem na ustach, a Iga świetnie sobie radzi – mówi mama Igi, Karolina.
Fizjoterapeutą Igi jest Andrzej Danielewski. Przyznaje on, że rehabilitacja jest kluczową sprawą w przypadku dzieci cierpiących na SMA: – Podchodzimy do tego w wielu aspektach. Musimy dbać o zdrowie takiego pacjenta nie tylko pod względem ruchowym, ale również oddechowym, no i zapewnienia możliwości lepszej komunikacji z otoczeniem. Terapia daje Idze możliwość lepszego oddychania, mniejszej podatności na infekcje (jeśli chodzi o górne drogi oddechowe), ale właśnie też i komunikowania się z innymi. Dzięki rehabilitacji Iga wyraźniej mówi i może się porozumiewać z rówieśnikami.
Wspaniała pacjentka
W rehabilitacji Igi stosowana jest obecnie metoda Vojty. Polega na uciskach, które mają dać odpowiednie napięcie mięśni, potrzebne do osiągnięcia dalszych celów. – Teraz pracujemy nad kontrolą głowy i brakiem przykurczy w kończynach górnych. Ma to doprowadzić do tego, by Iga jeździła samodzielnie wózkiem elektrycznym – mówi Andrzej Danielewski.
Fizjoterapeuta podkreśla, że Iga jest wspaniałą pacjentką z dużą motywacją: – Iga ma pełną świadomość i można z nią bardzo dobrze rozmawiać. Rodzice robią wszystkie zalecenia w domu i dzięki temu widać poprawę z tygodnia na tydzień.
Specjalista dodaje, że w większości przypadków osób cierpiących na SMA, rehabilitacja będzie trwała całe życie.
Co trzy miesiące czas na kolejną dawkę leku
To nie koniec nowości u małej wojowniczki z Boczowa. 19 stycznia Iga otrzymała kolejną dawkę leku spowalniającego rozwój jej choroby. Rodzina Czekalskich co trzy miesiące jeździ do Szpitala Klinicznego imienia Heliodora Święcickiego w Poznaniu. Ta forma terapii niestety nie leczy całkowicie, a dziewczynkę naraża na niewyobrażalny ból – lek wstrzykiwany jest w kręgosłup… Bywa tak, że lekarzom dopiero za siódmym razem udaje się prawidłowo wkłuć i podać lek.
Każda wizyta (a trzeba ją odbyć co trzy miesiące) w stolicy Wielkopolski, jest więc ogromnym stresem zarówno dla samej Igi, jak i jej rodziców.
Czekalscy w szpitalu muszą być z reguły o 7:30, więc pobudkę mają o godzinie 4:00 nad ranem, a wyjazd z Boczowa około godziny 5:00.
Jeśli wszystko idzie bez komplikacji, po zabiegu Iga wraz z mamą opuszcza szpital około godziny 17:00. W tym czasie tata Tomasz czeka na swoją rodzinę w samochodzie. – TikTok, YouTube… Jakoś leci mi ten czas. Dziś świeciło słoneczko, więc zwiedziłem trochę Poznania, bo nigdy nie miałem okazji – powiedział nam tata Igi, gdy rozmawialiśmy z nim w styczniowy, chłodny dzień przed szpitalem.
Emocje – trudne do opanowania
Dobry humor pana Tomasza wynikał z pozytywnych wieści przekazanych kilka godzin wcześniej przez mamę Igi. Po raz kolejny udało się podać lek dziewczynce za pierwszym razem, co naturalnie oszczędziło jej wiele bólu i stresu.
– Iga jest pokłuta i bolą ją plecy, ale na chwilę obecną nic złego się nie dzieje i możemy jechać do domu. Na szczęście. Kamień spadł mi z serca, bo udało się podać lek za pierwszym razem. Poszło szybko i sprawnie i to jest najważniejsze. Rano mieliśmy fizjoterapeutę, a później poszliśmy na oddział. Następnie były badania i po nich Iga dostała lek – relacjonowała tuż po wyjściu z oddziału Karolina Czekalska.
Mamę Igi zapytaliśmy również o emocje, jakie towarzyszyły jej tego dnia: – Stres, nerwy, płacz. Słuchanie, jak Iga płacze za drzwiami gabinetu zabiegowego… Jest to coś okropnego dla mnie. Byliśmy na podaniu leku już chyba szósty raz, ale te emocje zawsze są takie same, a wręcz coraz gorsze.
Ty także możesz pomóc!
My przypominamy oczywiście o wciąż trwającej zbiórce dla Igi.
Wielką szansą wojowniczki z Boczowa na powrót do zdrowia jest terapia genowa, której nie refunduje polska służba zdrowia. Koszt zabiegu wynosi 9 milionów złotych. Na uzbieranie środków jest coraz mniej czasu, bo podanie specjalnego preparatu musi odbyć się do momentu, kiedy dziecko waży nie więcej niż 13,5 kilograma.
Na stronie siepomaga.pl/iga trwa zbiórka na rzecz dziewczynki. Walczymy z chorobą i czasem. Liczy się każda chwila.
Filip Praski