Ogromnym odzewem w gminie Torzym cieszy się społeczna i spontaniczna akcja pomocy Ukraińcom i Ukrainie. Włączyło się w nią wiele firm i organizacji, ale przede wszystkim prywatnych osób, którzy udzielają emigrantom schronienia albo przekazują dary na rzecz walczącej Ukrainy.

Ponieważ sytuacja jest bardzo dynamiczna, trudno konkretnie określić liczbę uchodźców, którzy trafili do gminy Torzym, ale można przyjąć, że w każdej z większych miejscowości schronienie znalazło przynajmniej po kilkanaście osób uciekających przed wojenną zawieruchą. Kobiety, dzieci, osoby starsze, czasami osoby, które wymagają stałej opieki – one akurat są z reguły odsyłane do specjalistycznych ośrodków zdolnych udzielić odpowiedniej pomocy… Do Garbicza trafił mężczyzna w podeszłym wieku, który oślepł, gdy znalazł się w pobliżu wybuchu rosyjskiej bomby. Zdarzyło się i tak, że koło stacji benzynowej wylądowała grupa uchodźców, którzy ani nie wiedzieli, gdzie się znaleźli, ani co mają dalej robić.

Marzenie o bezpiecznym miejscu

Wiele osób przyjmuje uchodźców pod swój dach, inni planują to zrobić (dla nich przygotowaliśmy mały przewodnik, który możecie przeczytać obok). – Odzew ludzi jest oszałamiający. Jestem mile zaskoczony, że nikt nie odwraca się od tego problemu, że niemal wszyscy chcą pomagać. To jest budujące – zauważa Krzysztof Janicki, sołtys Bielic, który także aktywnie włączył się w akcję pomocy. I podkreśla: – Sami uchodźcy niczego od nas nie oczekują. Oni marzą tylko o jednym – o jakimś kawałku bezpiecznego miejsca.

Pomoc, także w naszej gminie, organizuje Caritas, od samego początku bardzo aktywnie działają strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej, ale przecież nic dziwnego – oni zawsze są na pierwszej linii, gdy trzeba pomagać innym. Przy remizie OSP w Torzymiu funkcjonuje Punkt Pomocy dla Uciekających Przed Wojną, gdzie między innymi można zostawiać dary (zbiórkę dla tego punktu prowadzą też Delikatesy Centrum przy Wojska Polskiego). Strażacy przeprowadzili też fajne zajęcia z ukraińskimi dziećmi ucząc je, jak udzielać pierwszej pomocy.

Duża rolę w całej spontanicznej akcji odgrywają oczywiście także lubuscy policjanci, którzy pilnują całego ruchu wielkiej masy ludzi na dworcach (szczególnie w Rzepinie), ale pomagają także dotrzeć do celu uchodźcom, którzy podróżują samochodami i autobusami, i niosą każdą możliwą pomoc, by mogli oni czuć się bezpiecznie.

Dary jadą nawet TIRem

– Wszystkich zaskoczyła sytuacja, w której się znaleźliśmy, w której znaleźli się mieszkańcy Ukrainy, kobiety, dzieci. Praktycznie od pierwszych dni wojny zaangażowanie w pomoc nas wszystkich, Polaków, było ogromne. Moim zdaniem dlatego, że większość z nas ma w głowach historie opowiadane przez naszych rodziców, dziadków o różnych tragediach wojny, o przesiedleniach. W historiach naszych rodzin jest wiele dramatów związanych z wojną, to najbardziej motywuje Polaków by nieść pomoc – tłumaczy Mariusz Siewierski, właściciel firmy CF.

Mariusz Siewierski i jego firma wspólnie z Piotrem Mazurkiewiczem – torzymianinem, który wyjechał do Luksemburga i tam prowadzi swoją firmę D’Polster Fabrik – wymyślili i zorganizowali akcję włączenia w pomoc Ukrainie… luksemburskiej gminy Manternach, gdzie mieszka Mazurkiewicz.

Z Luksemburga via Ziemia Lubska na Ukrainę uruchomiono niemalże cały szlak z darami. Najpierw jeden wypakowany darami bus, potem ogromny, 40-tonowy TIR z 30 starannie zapakowanymi paletami: jedzenia, leków, środków opatrunkowych, śpiworów, materacy, odzieży, a nawet przedmiotów gospodarstwa domowego i zabawek dla najmłodszych przybyszów z Ukrainy, a wreszcie następne transporty.

W niełatwą logistykę (trzeba wszak pokonać kilka granic, a potem rozlokować dary do wielu punktów) włączyło się Stowarzyszenie Lokalne Forum Biznesu, wydawca gazety „FORUM”.

Logistyka – to jest wyzwanie

– Przy tak ogromnym zaangażowaniu ludzi dobrej woli, wydawało by się że zbiórka darów to formalność, ale trzeba zdać sobie sprawę z trudnością związanej z tym logistyki, począwszy od zorganizowania miejsca zbiórki, sposobu segregacji darów, przez transport, rozładunek, właściwe zmagazynowanie i dostarczenia w konkretne miejsca, gdzie mogą być wykorzystane w maksymalnie użyteczny sposób. Tak, aby trafiły we właściwe miejsca na Ukrainie i w Polsce. To nie jest łatwe. Jak to zrobiliśmy? Wykorzystaliśmy swoje kontakty, pomogli członkowie Stowarzyszenia LFB i okazało się, że nasza pomoc w sposób zorganizowany trafia tam, gdzie najbardziej jest potrzebna. Na marginesie dodam, że na bazie tej współpracy w tle toczą się bardzo zaawansowane prace nad dostawami specjalistycznego sprzętu medycznego, kroplówek, zestawów ratunkowych, przedmiotów militarnych na Ukrainę czy choćby transportu z autobusowego uchodźców bezpośrednio z granicy – opowiada Mariusz Siewierski.

Część darów trafia do magazynu darów przy Szkole Podstawowej nr 4 w Międzyrzeczu Obrzycach, nad którym pieczę sprawuje koordynatorka zbiórki w gminie Międzyrzecz Alicja Jankowska we współpracy z miejscowym Caritasem i Międzyrzeckim Ośrodkiem Kultury. Niektóre z przywiezionych rzeczy trafiają stamtąd bezpośrednio nad granicę. Część darów pojechała do Caritasu w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie trafią bezpośrednio do potrzebujących, a część do punktu zbiórki w Sulęcinie.

Konwój do Lwowa

W transportach z Luksemburga znalazły się też rzeczy przydatne najbardziej w miejscach konfliktu zbrojnego na Ukrainie, jak leki i środki opatrunkowe, latarki z bateriami i inne elementy wyposażenia taktycznego czy agregaty prądotwórcze.

W tym przypadku wielką rolę odegrali członkowie lubniewickiego WOPRu, którzy ruszyli z uzbieranymi przez siebie darami, także tym najbardziej specjalistycznym sprzętem, o którym wspomina Mariusz Siewierski, w wielkim konwoju na Ukrainę – przez przejście w Krościenku, drogą przez Sambor do Lwowa!

We Lwowie dary odebrał Andrzej Tokarski dyrektor szpitala klinicznego we Lwowie, który dziękował takimi słowami: – Środki opatrunkowe, leki, sprzęt taktyczny – to wszystko na pewno przyda się w szpitalach lub na pierwszej linii frontu. Chcę podziękować Polsce i Polakom. Bo takiej pomocy, jak otrzymujemy, nie mierzy się pieniędzmi. Mierzy się czymś innym, dlatego jestem wdzięczny.

Szczegóły akcji do obejrzenia w materiale w mediach społecznościowych WOPR Lubniewice.

A akcja pomocy Ukrainie trwa nieprzerwanie i zapewne jeszcze nie raz będziemy do niej wracać na naszych łamach.