W naszym cyklu „Wspieramy lokalny biznes” tym razem przybliżamy sylwetkę Marka Niekrasza-Richerta prowadzącego Zakład Usług Leśnych.
Pytanie zasadnicze – czym właściwie zajmuje się pana firma?
MAREK NIEKRASZ-RICHERT: Działamy ze wspólnikiem na terenie dwóch nadleśnictw (Rzepin i Torzym) i zajmujemy się wszelkimi pracami, jakie należy wykonać w lesie. Głównym i zarazem najważniejszym zajęciem jest pozyskiwanie i zrywka surowca drzewnego przy pomocy maszyn, jakie mamy do dyspozycji. Maszyny to jedno, ale nie mogę tu nie wspomnieć o naszych pilarzach, bez których duża część naszych zadań nie mogłaby być wykonana. Sporo prac może być wykonywanych tylko ręcznie, jak na przykład sadzenie drzewek, grodzenie upraw, czy ich pielęgnacja.
Od jak dawna prowadzi pan swoją firmę, skąd pomysł na akurat taką działalność?
Firmę prowadzę od 2005 roku. Moja działalność jest zgodna z wykształceniem, bo uczyłem się w technikum leśnym. Naturalną więc koleją rzeczy, po stażu w Lasach Państwowych zacząłem samodzielną pracę właśnie w tym zawodzie. Zaczynałem krok po kroku – od prac ręcznych, początkowo z kilkoma osobami, a potem stopniowo zdobywając niezbędny sprzęt i rozwijając działalność. Od 10 lat współpracujemy z moim kolegą Łukaszem Nowickim i ta współpraca zaowocowała zakupem pierwszego harwestera (specjalistyczna, wielozadaniowa maszyna do prac leśnych – red.). Dziś oczywiście nasz park maszynowy jest o wiele bogatszy.
Czy obecna sytuacja ma wpływ na funkcjonowanie firmy?
Wszystkie obostrzenia, jakie wprowadzono ze względu na epidemię koronawirusa, oczywiście miały wpływ na to, co robimy. W zasadzie musieliśmy wstrzymać niemal wszystkie prace. Zresztą na drewno jest ledwie symboliczne zapotrzebowanie w tej chwili. A, mimo przestoju, pracowników trzeba jakoś utrzymać. Dobre czasy niestety minęły i nie wrócą – i mówię to nie tylko w odniesieniu do czasu epidemii, ale w ogóle ostatnich lat. Zlecenia z reguły zdobywamy w efekcie wygrywania przetargów. W naszym przypadku najczęściej są to kontrakty jednoroczne. Niestety, ostatnimi laty wycena usług przez Lasy Państwowe spadła do granicy opłacalności i nie jest adekwatna do nakładów, jakie trzeba ponosić, zwłaszcza gdy zatrudnia się pracowników. Perspektywa rozwoju w naszej branży, muszę to przyznać, jest bardzo niepewna.