Według analityków Polskiego Instytutu Ekonomicznego szczyt inflacji w Polsce może przypadać na luty przyszłego roku.

„Szczyt inflacji przypadnie w lutym. Spodziewamy się wyników zbliżonych do 18 proc. przy założeniu niewielkiego wzrostu cen elektryczności i gazu. Słabszy wzrost cen energii nie zatrzyma jednak inflacji bazowej – ta będzie przekraczać 8 proc. przez cały 2023 r.” – brzmi pesymistyczny głos ekspertów PIE.

Jak dobrze wiemy z danych GUS, we wrześniu inflacja w Polsce wynosiła 17,2, co zaskoczyło wielu analityków rynku, bo jesienią raczej spodziewano się niewielkich, ale jednak spadków. Jak jednak mówić o spadkach, skoro drastyczny wzrost cen wpływa między innymi na takie usługi jak hotelarstwo, gastronomia czy – to drastycznie przerobiliśmy z początkiem roku szkolnego – edukacja. A to zaś tworzy inflacyjny efekt domina.
W październiku było jeszcze gorzej – 17,9 procenta. Choć to tylko statystyczne wskaźniki. Ocenia się, że realna inflacja może ocierać się nawet o 35-40 procent.

W ocenie analityków PIE szanse na obniżenie inflacji w listopadzie były niewielkie. Wpłynąć na następny wzrost cen może decyzja Urzędu Regulacji Energetyki, który podniósł taryfy dla ciepłowni w największych miastach Polski, gdzie skala podwyżek wyniesie nawet 30 proc. Swoje robi też drożejąca ropa naftowa, co skutkuje wzrostem cen paliw.

Źródło: Polski Instytut Ekonomiczny