Nie pamiętamy, kiedy ostatnio przeglądy kominów przeprowadzono od „a” do „z” – zaalarmowali nas na początku marca lokatorzy mieszkań komunalnych w Torzymiu. – To grozi pożarem – dodają bardzo zaniepokojeni. Zakład komunalny w Torzymiu problem dostrzega i w chwili pisania tego tekstu zadeklarował, że zostanie szybko rozwiązany.

Zadzwoniła do nas z początkiem marca jedna z osób zajmujących mieszkanie komunalne w centrum Torzymia, mocno zaniepokojona sytuacją związaną ze stanem kominów. Według jej słów, od dawna był kłopot z przeglądami i czyszczeniem kominów. Kominiarz może oczywiście dokonać lustracji wewnątrz budynku, natomiast nie może… wejść na dach, by tam sprawdzić wylot komina, a przede wszystkim, by oczyścić go z zalegającej sadzy.

Obudzą się, jak dojdzie do tragedii

– Po prostu boję się o dzieci i o siebie. Nie pamiętam, kiedy komin w naszym budynku był czyszczony – usłyszeliśmy. – Kominiarz przychodzi, rozkłada ręce, mówi że nie ma jak wejść na dach, bo w naszym budynku jest to zbyt niebezpieczne dla niego, że instalacja kominiarska na dachu jest w takim stanie, że jeszcze czegoś takiego nie widział. Podobno informował zakład komunalny o kłopotach, ale na razie pozostaje to bez echa. Jak dojdzie do tragedii, to wszyscy się obudzą. Niektóre budynki, na przykład przy Kościuszki, wydają się być w takim stanie, że jak się komin zapali, cały budynek z ogniem pójdzie! – mówi, mocno wzburzona, osoba, która zgłosiła nam problem.

Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Torzymiu jakiś czas temu zmienił kominiarza, z którym współpracuje. Podobno poprzedni, jak wynika z relacji kilku osób, starał się – określmy to tak – unikać trudnych sytuacji. Obecny, pan Tomasz Harzowski, potwierdził nam wspomniane kłopoty z czyszczeniem kominów w niektórych budynkach komunalnych. Według niego, mocno skorodowana i spróchniała jest tak zwana ława kominiarska umożliwiająca wyjście na dach, obejrzenie komina z zewnątrz i zajrzenie od góry do środka. Przyznał też, że w obecnej sytuacji wejście na dach jest po prostu niebezpieczne. Jednak jak podkreślił, pozwalając zacytować swoje słowa: – Wydałem zalecenie zakładowi komunalnemu, aby ten element został wymieniony. I oczekuję, że tak się stanie. U mnie żartów nie ma!

Zgodnie z deklaracjami do wymiany ławy kominiarskiej w budynku przy placu Wolności dojdzie. Gdy pisaliśmy tekst zostaliśmy poinformowani, że nowa ma być już przygotowywana i kiedy tylko pogoda na to pozwoli, powinna zostać zamontowana.
Na naszą interwencję dyrektor ZGKiM w Torzymiu Zbigniew Kiniorski odpowiedział (17.3.2020): – Poruszona sprawa jest mi znana. Biorąc pod uwagę opinię kominiarską z dnia 14 lutego 2020 r ława kominowa zostanie niezwłocznie wymieniona.

To z pewnością bardzo dobra wiadomość dla mieszkańców, którzy boją się o swoje życie i zdrowie.
Jednak zostaje pytanie dlaczego wcześniej nikt nie interweniował w tej sprawie, nie badał stanu ławy, nie dociekał, czemu przeglądy kominiarskie nie są należycie przeprowadzane? Z oczywistych powodów zakładamy, że wspomniana ława kominiarska nie skorodowała w jednej chwili, więc już od dłuższego czasu musiała być w stanie nie nadającym się do użytku.

Kto ma naprawić komin?

A widmo zagrożenia pożarem w przypadku nieczyszczonych kominów nie jest tylko wymysłem przewrażliwionych. Takie pożary się zdarzają, ba – doświadczyli tego niedawno właśnie mieszkańcy lokali komunalnych w Torzymiu. We wrześniu zeszłego roku palił się komin przy ulicy Świebodzińskiej, można powiedzieć pod samym nosem ZGKiM.

– Komin pewnie nie był właściwie wyczyszczony i zapaliła się sadza – uważa poszkodowany w tamtej sprawie pan Bogdan Sobczak (zgodził się ujawnić swoje dane). Wtedy musiały interweniować aż trzy jednostki straży pożarnej, a po pożarze okazało się, że konieczna jest ekspertyza kominiarza, który miałby stwierdzić, czy komin nadaje się do dalszego użytkowania.

W tym wypadku sprawa dużo bardziej skomplikowana, bo już w maju 2019 roku pan Sobczak informował ZGKiM o konieczności naprawy pękniętego komina i prosił o pomoc w tej sprawie.

Potem jednak zamiast konkretnych działań zaczęły się przepychanki dokumentów. Zakład komunalny stał na stanowisku, że mieszkaniec powinien remont przeprowadzić na własny koszt, pan Sobczak zaś uważał, że to obowiązek wynajmującego.

Ostatecznie sprawa trafiła do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Sulęcinie, a ten stanął po stronie lokatora? „Po przeprowadzeniu postępowania przygotowawczego, ustaleniu spraw formalnych, dokonanych oględzinach, wezwania zarządcy do złożenia wyjaśnień organ nadzoru budowlanego informuje, że uznał za właściwe wykonanie naprawy komina przez zarządcę tego obiektu budowlanego. W sprawie tej organ PINB w Sulęcinie wyda stosowny nakaz Zakładowi Gospodarki Mieszkaniowej w Torzymiu jako zarządcy obiektu budowlanego” – czytamy w piśmie przesłanym panu Sobczakowi i oczywiście zakładowi komunalnemu w Torzymiu.

Sprawa załatwiona? Na papierze. Mieszkaniec ulicy Świebodzińskiej twierdzi, że do dziś ZGKiM nie zastosował się do zalecenia inspektora z Sulęcina. Zdumiony tym faktem jest także sam inspektor Leszek Pawlak. – Za niedopełnienie decyzji grożą sankcje karne – komentuje. I dodaje, że w przypadku mieszkań komunalnych to na zarządcy spoczywa odpowiedzialność za stan techniczny obiektu.

To, o czym mówi Inspektor Nadzoru Budowlanego wynika m.in. wprost z ustawy o ochronie praw lokatorów. Art. 6a., ust. 1. brzmi: „Wynajmujący jest obowiązany do zapewnienia sprawnego działania istniejących instalacji i urządzeń związanych z budynkiem umożliwiających najemcy korzystanie z wody, paliw gazowych i ciekłych, ciepła, energii elektrycznej, dźwigów osobowych oraz innych instalacji i urządzeń stanowiących wyposażenie lokalu i budynku określone odrębnymi przepisami.”

Co na to zakład komunalny? Oficjalna odpowiedź dyrektora Kiniorskiego jest bardzo enigmatyczna (pisownia oryginalna): „Odnośnie sprawy P Sobczak wysłaliśmy pismo do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Sulęcinie z wyjaśnieniem naszego stanowiska.”

W piśmie udostępnionym nam przez ZGKiM, a skierowanym do Inspektora Nadzoru Budowlanego czytamy wyjaśnienie, że zakład komunalny nie wykonał nakazu usunięcia nieprawidłowości (tu cytat) „ponieważ najemca wykonał to we własnym zakresie zatrudniając firmę kominiarską z Sulęcina”. Co ciekawe, w notatce służbowej sporządzonej na potrzeby ZGKiM jest mowa o tym, że stwierdzili to pracownicy, którzy przyszli, by wykonać nakaz. Pan Sobczak twierdzi jednak co innego.

– Przyszli, by załatać dziurę w dachu, a nie komin naprawiać! I skąd oni wzięli tę firmę z Sulęcina? To jakaś bzdura. Sam musiałem uszczelniać na własną rękę, gdy okazało się, że dym mi się przedostaje do mieszkania. Ale na profesjonalną naprawę zaleconą przez inspektora czekam do dziś – oburza się mieszkaniec Świebodzińskiej, który z obawy przed ewentualnym zagrożeniem kupił i zainstalował w mieszkaniu czujniki dymu i tlenku węgla. Zapowiada, że sprawy nie odpuści.

ZDANIEM EKSPERTA
specjalnie dla nas tłumaczy Mirosław ANTOS, mistrz kominiarski, rzeczoznawca – Krajowa Izba Kominiarzy:

– Są dwa zakresy czynności kominiarskich. Pierwszy – wynikający z zapisów prawa budowlanego – polegający na kontroli stanu technicznego kominów, ale także ich wyposażenia, w tym urządzeń umożliwiających dostęp do kominów. Ta kontrola obejmuje pełen przegląd – od przeglądu urządzeń na dachu po wejście do lokalu. Drugi – wynikający z rozporządzenia MSWiA – to okresowe czyszczenie przewodów kominowych. To czyszczenie przy paleniskach na opał stały (czyli np. węgiel) jest obowiązkowe raz na trzy miesiące. Przy paleniskach na olej czy gaz raz na 6 miesięcy. Natomiast przewody wentylacyjne powinny być czyszczone co roku.
Niedopełnienie obowiązków związanych z czynnościami kominiarskimi może oczywiście powodować zagrożenie dla zdrowia i życia lokatorów. W takim przypadku wzrasta zagrożenie pożarem sadzy, która pali się w temperaturze 1000 stopni C, czasami w związku z tym dochodzi do pożarów całych budynków czy rozszczelnienia komina.
Jeśli zaś dochodzi do sytuacji, gdy komin nie jest szczelny albo przestaje być drożny, rośnie zagrożenie zatrucia tlenkiem węgla, który jest gazem bezbarwnym i bezwonnym, co powoduje, że szczególnie niebezpiecznym. No i pamiętajmy, że zniszczone elementy wyposażenia komina stanowią zagrożenie czysto fizyczne, zwłaszcza w przypadku spadzistych dachów. Spadając mogą ranić ludzi czy uszkadzać różne obiekty.

MK

A poniżej mamy jeszcze małą zagadkę. To pismo, jakie otrzymaliśmy z ZGKiM w sprawie interwencji pana Sobczaka skierowane do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego.
Może ktoś wytłumaczyć, jakim cudem 12 listopada (tak datowane jest pismo) została JUŻ PRZEWIDZIANA sytuacja, która dopiero miała wydarzyć się… 15 listopada?!