Na to nie ma pieniędzy, na tamto nie ma pieniędzy, na owamto też nie ma – ileż to razy takie hasło słyszymy na sesjach Rady Miejskiej Torzymia. A jednak jest coś, na co pieniądze się znalazły. To superpodwyżka dla burmistrza Stanulewicza! Blisko 20 tysięcy miesięcznie – właśnie tyle teraz zarabia, dzięki uchwale przegłosowanej na koniec roku przez większość radnych gminy Torzym. Ośmiu z nich uznało, że burmistrzowi za jego pracę należy się najwyższe przewidziane ustawowo wynagrodzenie. I to z wyrównaniem do 1 sierpnia 2021!

Tych ośmiu radnych, którzy głosowali za maksymalną stawką uposażenia burmistrza, to: Marcin Kluczyk, Paweł Krehel, Jarosław Oleszczyk, Michał Poklewski-Koziełł, Maria Ratuszniak, Anna Richter, Małgorzata Świderska i Zbigniew Wołoncewicz.

Przeciwni takiemu windowaniu poziomu zarobków Stanulewicza byli jedynie Stanisław Mielczarek i Zdzisław Stonoga, zaś trzech radnych wstrzymało się od głosu (Dariusz Barwiński, Rafał Dyzmański i Daria Hormańska). Dwie radne (Katarzyna Kaliszak i Anna Warwas) podczas głosowania były nieobecne.

Otwarta furtka dla superpodwyżki

Teraz – wedle uchwały – na wynagrodzenie burmistrza składają się:

* wynagrodzenie zasadnicze w kwocie 10 250 złotych;
* dodatek funkcyjny w kwocie 3 150 złotych;
* dodatek specjalny w wysokości 30% wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego (czyli 4 020 złotych)
* dodatek za wysługę lat zgodnie z obowiązującymi przepisami (w przypadku osiągnięcia 20 lat pracy to 20% miesięcznego wynagrodzenia zasadniczego; jak łatwo policzyć w przypadku osoby o wynagrodzeniu zasadniczym 10 250 mówimy o 2050 złotych).
Mało tego – uchwała przewidziała wyrównanie od… 1 sierpnia 2021.
A to nie wszystko, bo do tego dochodzi tzw. kilometrówka (300 km w miesiącu), możliwość otrzymania nagród jubileuszowych, nagród za szczególne osiągnięcia czy trzynastki.

To naprawdę duże pieniądze, nawet zważywszy na to, że podwyżka zarobków samorządowców jest po części podyktowana regulacjami Polskiego Ładu i nowymi zapisami ustawowymi.

Więcej niż prezydent Włocławka czy Torunia

Zresztą nowe regulacje, choć bardzo przychylne dla władz samorządowych, dają możliwość manewru organom uchwałodawczym. Co ciekawe, wyszło na to, że w Torzymiu rada (a raczej jej 8-osobowa część) była wyjątkowo hojna dla burmistrza.

Teraz zarabia on sporo więcej niż na przykład prezydent Włocławka (18 940 złotych) czy Torunia (16 512). Podobne kwoty zarabiać mają na przykład prezydent Sopotu, Szczecina czy Suwałk, mimo że w przypadku tych miast i tych prezydentów pieniądze przeznaczone na pensje mogłyby być większe, ale po prostu nie sięgnięto po maksymalne stawki. A przede wszystkim zważywszy na fakt, że miasta te mają nieporównanie wyższe budżety od Torzymia. Kilkadziesiąt, a nawet kilkaset razy!

Zresztą po co daleko szukać. Burmistrz Stanulewicz zarabia teraz tyle samo co burmistrz na przykład Rzepina, tylko że Rzepin ma… dwukrotnie wyższy budżet na rok 2022!

Nie chcieli zaoszczędzić na Drzewce, Walewice czy drogi

Podwyżka zarobków władz samorządowych i w ogóle pracowników samorządowych to skutek ostatnich regulacji związanych, jak wspomnieliśmy, między innymi z Polskim Ładem i z nowymi ustawami.

Jednak regulacje te pozostawiają „widełki” do dyspozycji radnych. Burmistrz Stanulewicz dostał w prezencie na przełomie roku najwyższą stawkę wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego przewidzianą dla burmistrzów i wójtów gmin do 15 tysięcy mieszkańców. Można było, jeśli ktoś naprawdę szukałby oszczędności, zmniejszyć te kwoty do 80 procent maksymalnego wynagrodzenia.

Wtedy wychodziłoby około 16 tysięcy złotych na miesiąc – wciąż, według nas, bardzo dużo, ale też obciążenie dla budżetu gminy w skali roku byłoby wówczas o blisko 50 tysięcy złotych mniejsze!

Te środki pokryłyby na przykład planowany koszt doprowadzenia wody do świetlicy w Drzewcach Kolonii albo modernizacji Domu Strażaka w Torzymiu, albo modernizacji szkoły w Walewicach. Ba, pokryłyby cały planowany na 2022 rok koszt tłucznia na drogi gminne!

Burmistrz sam skonsultował

– Potrzeb jest cała masa – rzucił na ostatniej w 2021 roku sesji sam burmistrz mówiąc o „realiach sakiewki ze środkami”.
W dyskusji nad jego podwyżką do motywu sakiewki powrócił radny Stanisław Mielczarek. – Pan burmistrz mówi, że sakiewka cienka, a my będziemy głosować nad wypłatą zdecydowanie większą niż nasza gmina jest w stanie udźwignąć. Nie jesteśmy w stanie zrealizować inwestycji 15-tysięcznej w miejscowości Pniów, a tu mamy blisko 20-tysięczną pensję pana burmistrza – podkreślał.
– Z kim pan konsultował wysokość pensji burmistrza? Czy z samym panem burmistrzem? – dopytywał radny Zdzisław Stonoga skarbnika gminy.

Skarbnik wił się, usiłując nie odpowiedzieć wprost, zasłaniając ustawami i regulacjami, ale w końcu, dociskany przez radnego, przyznał: – Skarbnik pełni tylko rolę doradczą i nie wyobrażam sobie, żeby podejmował jakiekolwiek decyzje. Jak powiedziałem projekt przedstawiony przez organ wykonawczy (…) odpowiadając wprost – było to konsultowane.

Pensja powinna być adekwatna do efektów

(…) Podwyżki mogą robić wrażenie. Z inicjatywą zawsze wychodziły lokalne rady, ale nie jest tajemnicą, że w wielu przypadkach inspiracja płynęła ze strony samych organów wykonawczych” – możemy przeczytać w „Gazecie Prawnej”, która bardzo szeroko pisała o podwyżkach dla samorządowców.

Uważam jednak, że pensje prezydentów czy burmistrzów powinny być powiązane ze średnią krajową, a przede wszystkim ze średnią w konkretnych regionach. Bo pensja prezydenta musi być adekwatna do możliwości miasta, ale i efektów jego rządów” – zauważa dla „Business Insider” senator Wadim Tyszkiewicz.

Podkreśla, że miał gotowy projekt ustawy, która miała ten problem uregulować. Jak dodaje, rząd postanowił jednak „wywrócić stolik” i przeforsować własną wizję. – I teraz nawet biedne gminy przyjmują wielkie podwyżki dla włodarzy. Nawet te, które zupełnie na to nie mają środków – dodaje” – czytamy na portalu.

Wielkim paradoksem całej sytuacji jest fakt, że superpodwyżkę dla burmistrza przegłosowano na sesji, podczas której – z uwagi rozpatrywania budżetu na 2022 rok – wielokrotnie padało hasło o niewystarczających środkach, o zawieszaniu inwestycji, o tym, jak bardzo burmistrz by chciał, ale nie może.
Cóż, może by mógł, gdyby wraz z radnymi poszukał oszczędności w sferze, która akurat jemu jest najbliższa.