Czy pełnienie przez jedną osobę jednocześnie funkcji sołtysa i radnego gminy nie jest łamaniem przepisów? I czy taka podwójna rola może przynieść wiosce korzyść, czy raczej tylko utrapienie – takie wątpliwości nasuwają się po rozmowach z mieszkańcami Gądkowa Wielkiego.

Łatwiej wyjaśnić tę pierwszą. W gminie Torzym czterech sołtysów jednocześnie ma mandat gminnego radnego. To Gądków Wielki – Marcin Kluczyk, Gądków Mały – Jarosław Oleszczyk, Koryta – Paweł Krehel i Prześlice – Daria Hormańska. Trzy pierwsze osoby do gminnej rady startowały z Komitetu Wyborczego Wyborców Nasza Mała Ojczyzna, czyli stronnictwa burmistrza Ryszarda Stanulewicza.

Trzeba jasno powiedzieć, że od strony formalnej nie ma zakazu łączenia obu funkcji. W bardzo interesującym opracowaniu Krzysztofa Lewandowskiego (doktorant Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego) „Łączenie mandatu radnego gminy z funkcją sołtysa. Dylematy etyczno-prawne” czytamy:

W obecnym stanie prawnym łączenie mandatu radnego gminy z piastowaniem funkcji sołtysa przez tę samą osobę jest prawnie dopuszczalne, gdyż w przepisach ustrojowych samorządu gminnego nie jest wyrażony bezpośrednio zakaz łączenia tych dwóch ważnych funkcji samorządowych.”

Centralizacja władzy?

Jednakże autor zaznacza także, że z punktu widzenia zasady unikania konfliktu interesów, pewnej etyki samorządowca oraz podstawowych zasad prawa, sytuacja nie jest już tak oczywista.

Możliwa jest przecież choćby sytuacja, gdy sołtys będzie członkiem na przykład komisji rewizyjnej rady miejskiej, która będzie musiała dokonać analizy złożonej przez mieszkańca skargi na działalność właśnie tego sołtysa. To byłaby okoliczność z pewnością niekorzystna dla jakości i przejrzystości działania samorządu gminnego.

Podobnych konfliktów interesów może pojawiać się o wiele więcej, bowiem sołtys-radny może w oczywisty i prosty sposób wpływać na decyzje rady dotyczące jego sołeckiej działalności, ale i na odwrót – to włodarze gminy mogą wpływać na decyzje radnego-sołtysa między innymi podczas przeróżnych głosowań.

Łączenie wspomnianych funkcji, jak możemy przeczytać we wspomnianym opracowaniu:
„w skrajnych przypadkach może prowadzić do swoistej centralizacji władzy lokalnej w rękach „aparatczyków”, względnie tworzyć miejscowe grupy trzymające władzę. W jednym i drugim przypadku działalność publiczna przyjmuje formy wręcz karykaturalne i patologiczne, uwłaczając podstawowym zasadom demokratycznego państwa prawnego, co więcej – mogą one negatywnie oddziaływać na aktywność wspólnoty.”

No właśnie – „negatywnie oddziaływać na aktywność wspólnoty”. Tu dochodzimy do drugiego pytania płynącego z Gądkowa Wielkiego, na które odpowiedź jest już o wiele bardziej złożona i skomplikowana.

Niefortunna zależność

Nie brak głosów, że w tym konkretnym przypadku łączenie funkcji okazuje się szkodliwe dla wioski. Choćby dlatego, że przy ich rozdziale Gądków Wielki miałby po prostu jedną więcej osobę, która mogłaby walczyć o jego interesy. Wówczas ewentualna presja na władze gminy, by podejmowały kroki korzystne dla wioski, mogłaby być oczywiście większa.

Poza tym jeden z naszych rozmówców zwrócił uwagę, że na dodatek obecny sołtys i radny pracuje jako nauczyciel wychowania fizycznego w szkole podlegającej gminie. Hipotetycznie można sobie wyobrazić sytuację, gdy niezręcznie mu jest naciskać na burmistrza i w obawie przed utratą pracy nie będzie wystarczająco mocno i skutecznie walczył o, na przykład, fundusze dla wioski.

Niestety, akurat w Gądkowie Wielkim efekty zaniechania wielu z pozoru oczywistych działań są aż nazbyt widoczne. Nie ma ośrodka zdrowia, poczty, zorganizowanej komunikacji choćby tylko z Torzymiem, co rusz słychać pogłoski o możliwości zamknięcia szkoły (lub ograniczenia jej działalności do klas I – III), a ludzie, którzy jeszcze niedawno myśleli o prowadzeniu we wsi działalności handlowej, rezygnują z tych pomysłów.

Sołtys, który nie lubi pytań

Jedna z mieszkanek Gądkowa Wielkiego, z którą rozmawialiśmy, zwróciła uwagę, że bodaj największym problemem obecnej sytuacji jest brak komunikacji między sołtysem a większością społeczności wsi. Wspominane są ostatnie kuriozalne wybory sołtysa, gdy okazało się, że nie można zadawać pytań!

Od momentu wyboru nie odbyło się ani jedno spotkanie z mieszkańcami, mimo wielokrotnych próśb, także ze strony członków rady sołeckiej. To w ewidentny sposób stoi w sprzeczności z zasadami samorządności na poziomie sołectwa.

W opracowaniu na portalu samorzad.infor.pl możemy przeczytać:

Głównym zadaniem sołectwa jest dbanie o zbiorowe potrzeby wspólnoty jego mieszkańców. Do kompetencji zebrania wiejskiego należą wszystkie sprawy istotne dla mieszkańców, w szczególności chodzi o uchwalenie do końca września każdego roku wniosków, które mają być rozpatrzone przez radę gminy i ewentualnie uwzględnione w budżecie gminy na następny rok. Zebranie podejmuje również uchwały w sprawie dysponowania mieniem sołectwa oraz wydaje opinię w takich sprawach jak: plany miejscowego zagospodarowania, lokalizacje inwestycji czy też zmiany przeznaczenia obiektów oświaty, służby zdrowia, kultury, sportu czy rekreacji znajdujących się na terenie sołectwa. Prawo uczestnictwa i wybierania w zebraniu wiejskim mają wszyscy mieszkańcy sołectwa, posiadający czynne prawo wyborcze do rady gminy.”

I dalej jeszcze jedna bardzo istotna uwaga:

Uczestnicy zebrania mają prawo do zabierania głosu w dyskusji, przedstawiania wniosków i projektów uchwał, głosowania, składania oświadczeń, żądania zapisu do protokołu złożonego oświadczenia. W zebraniu wiejskim mogą uczestniczyć także przedstawiciele rady gminy. Zebranie najczęściej zwołuje sołtys z własnej inicjatywy, na wniosek rady sołeckiej bądź mieszkańców.”

– W mojej opinii nasz sołtys po prostu boi się rozmawiać z ludźmi, a może po prostu nie umie tego robić. Pewnie dlatego unika spotkań, na które mogłaby przyjść większa liczba osób, i rozmów, które mogłyby być niewygodne. Jest wiele kwestii drażliwych, a po co mierzyć się z niewygodnymi pytaniami, lepiej udawać, że się ich nie słyszy – zastanawia się nasza rozmówczyni.

Sprawy do załatwienia – podpowiadamy

Spraw do załatwienia w trakcie wiejskiego zebrania w Gądkowie Wielkim jest całe mnóstwo, ale póki co leżą one odłogiem. Mieszkańcy wśród tych najbardziej pilnych i istotnych wymieniają:

* brak ośrodka zdrowia lub lekarza, do którego można się udać po poradę z ubezpieczenia NFZ;
* fatalny stan dróg gminnych – od dawna prosi się o ich naprawę, a jeszcze lepiej byłoby, gdyby dało się zaplanować gruntowny remont z położeniem nowej nawierzchni;
* przydałby się klub sportowy dla dzieci, aby tych, które chcą uprawiać więcej sportu, nie trzeba było wozić do Boczowa czy Torzymia (w teorii zorganizowanie takiego klubu wydaje się tym łatwiejsze, że przecież obecny sołtys uczy wychowania fizycznego);
* w większym stopniu dla mieszkańców powinna być dostępna wyremontowana świetlica (oczywiście chodzi o czas, w którym nie obowiązują obostrzenia związane z walką z epidemią koronawirusa), bo chyba odnawiano ją po to, by z niej korzystać, a nie, by stała pusta, a dzieci biegały bawić się do lasu;
* konieczność pochylenia się przez sołtysa nad problemem ludzi starszych, samotnych, dla których proste, codzienne sprawy okazują się wielkim ciężarem. Wskazywano nam przykłady konkretnych osób, które pozostają bez takiej opieki;
* dobrze byłoby, aby społeczność wioski mogła wypowiedzieć się na temat planów remontu kościoła, co wydaje się pilną potrzebą;
* mieszkańcy wioski chętnie usłyszeliby, jakie sołtys ma pomysły na aktywizację mieszkańców. Standardowe trzy imprezy w roku (Sylwester, Walentynki i Andrzejki) to znacznie za mało;
* podobnie jest z o wiele poważniejszą kwestią inwestycji. Mieszkańcy chętnie usłyszeliby, jakie są plany inwestycyjne w ich wiosce, jakie mają perspektywy, na co pieniądze się znajdą, a na co ich zabraknie – być może wspólnie dałoby się wypracować plan pozyskania dodatkowych funduszy.

No, ale do tego wszystkiego konieczna jest rozmowa, chęć działania, wykazanie inicjatywy i dobrej woli, czego – jak się wydaje – po prostu brakuje.

Diety plus inkaso

Nasi rozmówcy całą sytuację kwitują starym hasłem: „Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Po co na wiosce coś ma się dziać, skoro można spokojnie zbierać pieniądze za podatki, mieć dietę radnego i się nie narobić.”

Przypomnijmy, że sołtys może sobie dorobić właśnie zbierając od mieszkańców podatki – za śmieci, od nieruchomości, rolny czy leśny, a także opłaty targowe. Jeśli to on pośredniczy w przekazywaniu ich do gminy, dostaje prowizję (od 2008 roku było to 15% procent, teraz wysokość „wynagrodzenia za inkaso” ma wzrosnąć do 18%).

Jako radny zaś, wedle stosownej uchwały Rady Miejskiej w Torzymiu, pobiera oczywiście diety za posiedzenia, w których bierze udział. W przypadku radnego zamieszkałego poza Torzymiem to 195 złotych za jedno posiedzenie lub 255 złotych w przypadku przewodniczących komisji stałych (także spoza Torzymia). Obecny sołtys Gądkowa Wielkiego zasiada w dwóch komisjach, w tym w jednej z nich (komisja społeczna) właśnie w roli przewodniczącego. W dostępnym publicznie i jawnym oświadczeniu majątkowym za 2018 rok zadeklarował on 11590,71 złotych z tytułu pełnienia obowiązków społecznych i obywatelskich, ale trzeba pamiętać, że pierwsza sesja nowej rady została zwołana dopiero pod koniec listopada 2018 roku, więc wpływ diet na wspomnianą kwotę w 2018 roku był znikomy. Oświadczenia za 2019 rok nie zostały jeszcze opublikowane.

Tak czy owak w sumie w skali roku łączenie funkcji sołtysa i radnego przynosi konkretną sumę i oczywiście nie byłoby w tym nic zdrożnego pod warunkiem, że taka osoba potrafiłaby wykazać się aktywnością i zdecydowanym, konkretnym działaniem zarówno na rzecz gminy, jak i swojej wioski i sąsiadów.

Damian Krawczyk, Marcin Kalita