Ilona WOJCIECHOWSKA – pedagog, wychowawca, społecznik, radna powiatu sulęcińskiego obecnej kadencji. Osoba, która od pierwszego kontaktu porywa energią i optymistycznym spojrzeniem na świat. Na naszych łamach gości w jeszcze innej roli – prezesa Zarządu Stowarzyszenia Kraina Szlaków Turystycznych Lokalna Grupa Działania, odsłaniając tajniki dofinansowania lokalnych projektów pieniędzmi ze środków funduszy unijnych i amerykańskich.

Jak długo jest pani prezesem Lokalnej Grupy Działania Kraina Szlaków Turystycznych?
ILONA WOJCIECHOWSKA
(na zdjęciu – w środku, podczas spotkania z prezydentem Gorzowa Wlkp.): Od początku, czyli trzecią kadencję – już dwunasty rok.

Z iloma projektami zetknęła się pani w tym czasie?
Z mnóstwem. Nigdy tego nie liczyłam!

A to jest w ogóle policzalne?
Oczywiście jest, przecież na wszystko mamy dokumentację. Tych projektów były setki, setki! I nie mówię tylko o podpisanych projektach. A przecież było wiele takich, które nie miały szans na realizację, ale zostały zgłoszone, rozpatrzone, ocenione.

Któryś z nich zapadł szczególnie w pamięć?
Było całe mnóstwo ciekawych pomysłów, choć mnie zaskakują często rzeczy proste. To znaczy, wydaje się, że proste, że może nawet nie mają racji bytu, a okazują się strzałem w dziesiątkę. Ktoś sobie wymyślił, że kupi dwie przyczepy kempingowe i będzie je wynajmował ustawiając tam, gdzie klienci sobie tego życzą. Ktoś inny miał pomysł na „domki na wodzie”, w których można mieszkać kilka dni nie wychodząc na brzeg. Powstało wiele wspaniałych gospodarstw agroturystycznych, kilka starych obiektów dostało nowe życie. Zaskoczył mnie na przykład pomysł na hotel w dzikiej głuszy. „Buduję tu właśnie dlatego, że nic tu nie ma. Ludzie zmęczeni popularnymi ośrodkami i miejscami chcą do mnie przyjechać, by usiąść w wiklinowym fotelu i po prostu popatrzyć na las” – usłyszałam od właścicielki. Zachwyca mnie, gdy widzę fascynację ludzi ich pomysłami.

Czyli to praca, która sprawia przyjemność?
Czasami mawia się: społecznica od urodzenia. Banał nie banał, ale tak właśnie jest w moim przypadku. A historia z LGD zaczęła się właściwie z 2004 roku, kiedy to z moją przyjaciółką Honoratą założyłyśmy stowarzyszenie prężnie działające w Torzymiu. Naszym głównym celem była edukacja, pozyskałyśmy sporo środków dla szkoły. Przez dwa lata finansowałyśmy z Działaj Lokalnie redagowaną przez dzieci gazetę „Incydent”. Odbywały się warsztaty dziennikarskie, spotkania, dzieciaki były zachwycone robieniem zdjęć, rozmowami z ludźmi. W pewnym momencie starosta wymyślił, że chciałby zrobić powiatowe forum organizacji pozarządowych. Potem zaś Unia dała impuls do zakładania właśnie LGD, którego zostałam prezesem zupełnie niespodziewanie dla mnie. Od 2016 roku jesteśmy także Ośrodkiem Działaj Lokalnie.

Praca z ludźmi i wśród ludzi to pani żywioł?
Sprawia mi satysfakcję. Lubię obcować z ludźmi, cenię szczerość. Cieszę się, gdy poznaję osoby, które chcą być z nami, wyjeżdżać, spotykać się. To jedna wielka rodzina. Czasami idąc ulicami Lubniewic, czy nawet Gorzowa, nie mówiąc o Sulęcinie co chwila natykam się na znajome osoby, które albo są członkami stowarzyszenia, albo naszymi beneficjentami, chętnie i skutecznie korzystającymi z dotacji. A mąż nadziwić się nie może: – Ilu ty ludzi znasz, ze wszystkimi się witasz! Zaś kierownik naszego biura, gdy dochodzi do jakichś trudniejszych sytuacji, mawia: – Trzeba wysłać Ilonę, bo inaczej nie da się tego załatwić. To jeden z najmilszych momentów, gdy czuje się, że jest fajna atmosfera i ludzie lgną do siebie. Wtedy czuję, że atmosfera współpracy pozwala na budowanie czegoś wartościowego.

Wyjaśnijmy kwestię podstawową – co to jest Lokalna Grupa Działania?
Unia wymyśliła sobie stowarzyszenia, które będą finansować inicjatywy oddolne, na przykład mieszkańców. Chodziło o to, by to finansowanie nie odbywało się przez przedstawicieli władzy – samorządowej czy państwowej – tylko, by decydowali sami ludzie. Oni lepiej w wielu sytuacjach wiedzą, jak pieniądze wykorzystać z korzyścią dla lokalnej społeczności. Istnienie tych stowarzyszeń to warunek konieczny, by pieniądze unijne na dofinansowanie obszarów wiejskich trafiły do gmin i ich mieszkańców.

A program Działaj Lokalnie? Brzmi podobnie.
To jest program amerykański, na który także mamy – jako stowarzyszenie – akredytację Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. W Polsce jest 77 Ośrodków Działaj Lokalnie.

Czyli możemy powiedzieć, że LGD działa korzystając z dwóch różnych funduszy – unijnego i amerykańskiego?
Różnica jest między nimi taka, że ze środków amerykańskich nie mogą korzystać na przykład urzędy, a jedynie organizacje pozarządowe i grupy mieszkańców.

Środki z Unii to jasne. Jesteśmy już do tego przyzwyczajeni, ale jaki interes mają Amerykanie w rozwijaniu polskiej wsi?
To czysta filantropia. Polsko-Amerykański Fundusz Przedsiębiorczości, który w latach dziewięćdziesiątych wspierał rozwój gospodarki rynkowej w Polsce, wypracował znaczącą nadwyżkę, a jej część przekazano do ustanowionej Fundacji Wolności. Działaj Lokalnie to jeden z jej programów.

O jakiej skali finansowania mówimy w przypadku obu funduszy?
Jeśli chodzi o fundusze unijne w obecnym okresie programowania (6 lat) mamy do dyspozycji kwotę 10 107 000 złotych. Amerykański projekt Działaj Lokalnie to dużo mniejsza kwota. Maksymalnie możemy tu przyznać po 6 tysięcy dofinansowania na pięć projektów w roku. Dodatkowo Amerykanie wychodzą z założenia, że kwota dofinansowania ma pokrywać 75% projektu, a 25% to wkład ludzi na rzecz danego przedsięwzięcia – ktoś coś maluje, utwardza drogę, prowadzi zajęcia.

Wracając do samego stowarzyszenia LGD Kraina Szlaków Turystycznych. Kto może być jego członkiem?
Formuła jest bardzo szeroka: gminy, prywatni przedsiębiorcy, mieszkańcy… Co istotne – gdyby jakaś gmina nie należała do LGD, ani ona nie mogłaby skorzystać z pieniędzy programu, ani żaden jej mieszkaniec. Jeśli zaś gmina należy, z automatu daje od razu wszystkim mieszkańcom zielone światło na start w ogłaszanych konkursach. W Lubuskiem jest 10 takich stowarzyszeń. W każdym z nich jest różna liczba gmin – to zależy, ilu partnerów chce akurat z danym LGD pracować. Zasięg ma w tym wypadku znaczenie, bo wysokość pieniędzy do dyspozycji zależy od liczby mieszkańców.

Z iloma gminami współpracuje aktualnie wasze stowarzyszenie?
Z dziesięcioma. To cztery gminy z powiatu sulęcińskiego, pięć z powiatu gorzowskiego i jedna ze słubickiego. Nie ma podziału terytorialnego. Gminy współpracują z tym stowarzyszeniem, które same sobie wybiorą.

Pomijając gminy każdy może przyjść i powiedzieć, że chce być członkiem stowarzyszenia?
Tak, pod warunkiem, że jest mieszkańcem jednej z gmin, które należą do naszego stowarzyszenia. No i musi mieć rekomendację trzech innych członków. Martwe dusze nie są nam potrzebne. W sumie mamy około 40 członków.

A co jeśli gmina wycofa się ze stowarzyszenia?
Pociąga to za sobą konsekwencje dla wszystkich jej mieszkańców – oni też przestają korzystać ze współpracy z tym konkretnym LGD. Tak to jest zorganizowane przez Unię. Działamy tylko na terenie gmin, które są naszymi członkami. Przy tym wszystkie LGD w całej Europie mają te same cele do zrobienia, choć czasami te zadania są inaczej realizowane. W obecnym okresie finansowania mamy fundusze dla przedsiębiorców – by mogli zakładać firmy, by mogli się rozwijać. Druga część jest dla organizacji pozarządowych, a trzecią grupą beneficjentów są jednostki samorządu terytorialnego.

Jestem mieszkańcem gminy, która z wami współpracuje. Czy wtedy z dowolnym pomysłem mogę przyjść do was, czy ten pomysł musi się wpisać w konkretne ramy?
Trzeba na naszej stronie śledzić konkretne nabory i się w nie „wpasować”. Mamy jednak tak sformułowane kryteria konkursów, że dopasować do nich można wiele rzeczy. Choć z drugiej strony Unia przygotowuje katalog rzeczy, których nie możemy finansować. I oczywiście, jeśli ktoś przyszedłby z pomysłem pokrywającym się z tym, co zawarto w tym katalogu, nie ma szans na dofinansowanie. Na przykład w tym okresie programowania, to słynny i dość zabawny punkt: hodowla ślimaków. Ale, jeśli chodzi o program amerykański, takiego katalogu „rzeczy zakazanych” nie ma.

A co się liczy w przypadku amerykańskiego programu, o którym mówiliśmy?
Projekty mają służyć dobru społecznemu, integracji ludzi, podnoszeniu kwalifikacji. Na przykład w tym roku podkreślone zostało, że przede wszystkim celem projektów powinno być likwidowanie skutków pandemii, ale to jest tak sformułowane, że można zrobić naprawdę wiele rzeczy w dziedzinie kultury, sportu, edukacji itd.

Przykład bardzo konkretny. Toroma Torzym potrzebuje szatni piłkarskiej – może wystąpić o fundusze?
Szatnia sama w sobie nie może być celem projektu, jeśli mowa o funduszach amerykańskich. Celem mogą być treningi, założenie klubu kibica, każda inicjatywa skupiająca ludzi. Dobrym przykładem, jak można to jednak wykorzystać do tworzenia infrastruktury, są warsztaty taneczne zakończone występem. Aby on się odbył, trzeba by było na przykład zbudować scenę, na której lokalnej społeczności bardzo zależy i którą będzie można wykorzystywać także przy innych okazjach.

A fundusze unijne mogą być wykorzystane na infrastrukturę?
Tak. Część unijnych pieniędzy jest dedykowana jednostkom samorządu terytorialnego. Właśnie z tych pieniędzy można było robić projekty infrastrukturalne – takie, które w danej gminie są najbardziej potrzebne. Na przykład burmistrz gminy Torzym złożył trzy projekty: na place zabaw w Grabowie i w Tarnawie oraz na budowę świetlicy w miejscowości Bobrówko. Tyle, że ostatecznie gmina Torzym dwa ostatnie projekty jednak wycofała, czego jako mieszkanka tej gminy żałuję. Pieniądze wróciły do budżetu stowarzyszenia i zostaną przeznaczone na inne cele np. na powstawanie nowych przedsiębiorstw. Pozostałe gminy zrealizowały wszystkie swoje pomysły.

Mówimy o gminach, ale o pieniądze może ubiegać się każdy mieszkaniec?
Jeśli na przykład ktoś ma swoją firmę i chce ją rozwijać, może liczyć nawet na 300 tysięcy bezzwrotnej dotacji. Oczywiście, trzeba spełnić kilka wymogów, z których tym najistotniejszym jest zatrudnienie pracownika na pięć lat. Ale jeśli ktoś się rozwija, logiczne jest, że potrzebuje osoby, która będzie się rozwijaną działalnością zajmować. Celem może też być założenie nowej firmy, która otrzyma 100 tysięcy bezzwrotnej dotacji.

Ale wasz budżet nie jest nieograniczony. Jeśli zgłosi się 15 osób, z których każda chce założyć firmę, to co?
Oczywiście, że nie jest. Dlatego, by dostać dofinansowanie, trzeba stanąć do konkursu. Ogłaszamy konkurs na przykład na rozwój przedsiębiorstwa i mamy na to w sumie 3 miliony złotych, czyli możemy to podzielić na 10 dofinansowań. Kto chce ubiegać się o dotację, musi tak dopasować się do warunków konkursu, by dostać podczas oceny jego projektu maksymalną liczbę punktów i znaleźć się w czołowej dziesiątce. Kryteria są zawsze znane. Trzeba mieć pomysł, ale trzeba do niego dołożyć solidną i staranną pracę podczas przygotowania wniosku. Ale przecież to także ważna gwarancja tego, że w przyszłości środki z dofinansowania będą właściwie wykorzystane, a o to właśnie chodzi.

DOFINANSOWANIE W GMINIE TORZYM
ze Stowarzyszenia Kraina Szlaków Turystycznych LGD

Dofinansowanie z funduszy unijnych w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich, którego beneficjentem jest Gmina Torzym:
1. Utworzenie placu rekreacyjnego w Gądkowie Małym 11 543 zł
2. Wyposażenie świetlicy oraz utworzenie stanicy rowerowej w Garbiczu 15 778 zł
3. Boisko w Bargowie 19 801 zł
4. Wiata drewniana w Gądkowie Wielkim 15 451 zł
5. Publikacja książkowa ,,Torzym na szlaku turystycznym – 20 lat miasta” 10 218 zł
6. Budowa siłowni zewnętrznej w Gądkowie Wielkim 15 866 zł
7. Odbudowa stawu wiejskiego wraz z infrastrukturą w Walewicach 300 000 zł
8. Budowa świetlicy wiejskiej w Lubowie wraz z infrastrukturą turystyczno-sportową 423 041 zł
9. Budowa stanicy turystycznej z placem zabaw w Grabowie 102 210 zł

Dofinansowanie z funduszy unijnych w ramach PROW, którego beneficjentem jest przedsiębiorca:
1. Rozbudowa i wyposażenie budynku noclegowego Motel u Sosny 300 000 zł

Dofinansowanie działań z Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności w ramach programu Działaj Lokalnie:
1. Warsztaty kulinarne wraz z budową zaplecza kulinarnego we wsi Drzewce Kolonie 3400 zł
2. I Olimpiada Rodzinna organizowana przez UKS Torzym 4750 zł
3. Warsztaty Muzyczne Kolęd i Pastorałek „Jedyna Taka Noc” 4364 zł
4. Warsztaty Króliczego Rękodzieła 2550 zł

Rozmawiał Marcin Kalita

P.S. Przeprosiny od redakcji. Do wywiadu w papierowym wydaniu naszej gazety wkradł się błąd. Wbrew temu, co napisaliśmy, Ilona Wojciechowska nie była radną gminy Torzym. Za niefortunną pomyłkę bardzo przepraszamy wszystkich zainteresowanych.
Sprostowanie zamieścimy także w naszym najbliższym papierowym wydaniu.