W czwartek Polski Związek Piłki Nożnej poinformował, że rozgrywki sezonu 2019/2020 dla niższych klas rozgrywkowych nie zostaną dokończone, a jako obowiązujące tabele przyjmuje się te po ostatniej pełnej rozegranej kolejce. To znaczy, że Toroma Torzym skończyła sezon na 12. miejscu w klasie okręgowej, a Juwenia Boczów na 13. miejscu w klasie A. Co bardzo istotne – zdecydowano, że po tym sezonie w niższych ligach nie będzie spadków.

Walka z epidemią koronawirusa, jak doskonale wszyscy wiemy, w ogromnym stopniu dotknęła nie tylko polski, ale cały światowy sport – na wszystkich możliwych szczeblach. O ile jednak najwyższe, profesjonalne klasy rozgrywkowe w wielu krajach starają się wrócić do gry (z oczywistych powodów – kontrakty reklamowe, telewizyjne etc.; powrót polskiej ekstraklasy zaplanowano na 29 maja i jej rozgrywki mają potrwać do połowy lipca), o tyle polski futbol w niższych ligach już wiadomo, że sezon 2019/2020 skończył. Zarówno w przypadku seniorów, jak i grup młodzieżowych, co dotyczy zarówno Młodej Juwenii Boczów, jak i UKS Torzym, który to niedawno wznowił treningi na orliku.

Tak zdecydowali szefowie Wojewódzkich Związków Piłki Nożnej, a PZPN potwierdził to oficjalnym komunikatem w czwartek (7 maja).
Ponieważ wiosną 2020 roku z powodu szerzącej się epidemii nie zdążono rozegrać ani jednego meczu w niższych klasach rozgrywkowych (od IV ligi w dół) w praktyce kolejność w tabeli po ostatniej kolejce rundy jesiennej staje się także oficjalną kolejnością na koniec sezonu 2019/2020.
A to oznacza, że Toroma Torzym ten sezon kończy na 12. miejscu w tabeli klasy okręgowej (grupa Gorzów Wlkp.), zaś Juwenia Boczów na 13. miejscu klasy A (grupa Gorzów Wlkp. II – Słubice).
Co ważne, drużyny, które zajmowały miejsca premiowane awansem, ten awans uzyskają, ale drużyny na miejscach spadkowych z lig NIE SPADAJĄ.
To oczywiście będzie komplikowało układ lig i poszczególnych grup w nowym sezonie, no ale to zmartwienie do rozwiązania dla wojewódzkich związków.

Zakończenia sezonu bardzo żałuje między innymi prezes Juwenii Janusz Żukliński, bo – jego zdaniem – klub z Boczowa dobrze wykorzystał przerwę w rozgrywkach wzmacniając się znacząco i po nieudanej jesieni była ogromna szansa, by przy wznowieniu rozgrywek wiosennych Juwenia zaczęła odrabiać straty i piąć się w górę tabeli.
– Nie siedzieliśmy z założonymi rękoma. Trener rozpisał zawodnikom zajęcia indywidualne i starał się pilnować realizacji tego planu, a ostatnio także mieliśmy możliwość wznowienia zajęć w grupach, oczywiście przy zachowaniu wszelkich zasad bezpieczeństwa – podkreśla.
Przy wykorzystaniu boiska bocznego, w Juwenii myślą o jednoczesnym treningu dwóch sześcioosobowych grup zawodników, bo – mimo zakończenia sezonu – o formę trzeba dbać z myślą już o następnych rozgrywkach.
Klub z Boczowa nieplanowaną przerwę wykorzystuje także na gruntowną renowację obiektu, przede wszystkim murawy, która miejscami nie była w zbyt dobrym stanie. – Pamiętajmy, że nikt nie zwolnił nas z naszego podstawowego zadania – propagowania sportu i to będziemy konsekwentnie robić w ramach naszych możliwości – podkreśla prezes.

Gdy tylko było to możliwe, treningi wznowili także piłkarze Toromy, którzy wcześniej ćwiczyli indywidualnie. Teraz zajęcia odbywają się dwa razy w tygodniu, rzecz jasna przy zachowaniu wszelkich zasad bezpieczeństwa.
– Wiemy już, że utrzymaliśmy się w lidze, co oczywiście nas cieszy – mówi pani prezes Toromy Agnieszka Mielczarek. I podkreśla, że czas przerwy nie był czasem straconym: – Prowadziliśmy wiele prac na stadionie, łącznie z poprawieniem systemu nawadniania murawy. Cóż, wszyscy znaleźliśmy się w dziwnej sytuacji, ale pozostaje nam po prostu robić swoje.

Przysłowiowym oczkiem w głowie pani prezes są najmłodsi piłkarze z Torzymia ćwiczący w UKS. Oni także mają już możliwość trenowania na orliku – znów trzeba podkreślić, że oczywiście przy zachowaniu wszelkich zasad obowiązujących na obiektach sportowych w związku z walką z epidemią koronawirusa.
Na pierwszym treningu po przerwie pojawiło się tylko kilkoro dzieci, ale gdy rodzice przekonali się, że ich pociechy są bezpieczne, a klub dba o wszystkie konieczne zasady zachowania higieny, grupa zaczęła się rozrastać – pod koniec tygodnia chętnych do uczestniczenia było już około 20 młodych piłkarzy.
– Dzieci przyjęły bardzo dobrze możliwość powrotu do zajęć, ale nie ma się co temu dziwić, zwłaszcza w przypadku tych, które z konieczności musiały zostawać w mieszkaniach w blokach. Bardzo fajne jest to, że one doskonale rozumieją zasady, jakich trzeba przestrzegać: konieczność stosowania środków do dezynfekcji czy ćwiczenia z własną piłką – zauważa Agnieszka Mielczarek.
Regularnie zresztą UKS Torzym wszystkie informacje związane z treningami młodych piłkarzy umieszcza na swoim Facebooku.

mk