Pisaliśmy na naszych łamach niedawno o tym, że kamery zakłóciły prywatność mieszkańców na podwórku, na którym znajduje się ZGKiM. Spór będzie musiał rozstrzygnąć prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych.

O co chodzi w skrócie? O to, że na podwórku przy ulicy Świebodzińskiej 12 w Torzymiu Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej – bez zgody mieszkańców, którzy mają tam wykupione posesje na własność – zainstalował kamery monitoringu. Stało się tak, mimo że podwórko pod czujnym okiem kamer stanowi własność wspólną, a jego część stanowi jednocześnie drogę dojazdową do posesji w głębi podwórka.

Mieszkańcy uważają, że stawianie ich w sytuacji, gdy ich posesja jest monitorowana 24 godziny na dobę przez kamery ZGKiM jest bezprawna.

„Zainstalowanie urządzeń monitorujących lub wykonanie ogrodzenia powinno być traktowane jako czynność przekraczająca zwykły zarząd i powinna być na to zgoda współwłaścicieli, bo ingeruje w ich swobody” – tłumaczył u nas ekspert, adwokat Patryk Siemaszko.

Okazuje się jednak, że opinia prawnika sobie, a ZGKiM sobie…

Mimo że mieszkańcy wnieśli o demontaż monitoringu i mimo że także powołali się na opinię prawną, pozostało bez echa. „Wizerunek osoby fizycznej stanowi daną osobową podlegającą prawnej ochronie” – zostało podkreślone w piśmie.

Urzędnicy „komunalki” pozostali jednak niewzruszeni. W piśmie do mieszkańców zaznaczyli, że kamery nie rejestrują dźwięku i generalnie nie zgadzają się ze stwierdzeniem, że powinni o zgodę na kamery spytać mieszkańców.

Również i nasza redakcja na pytanie o kamery dostała podobną odpowiedź, w której możemy przeczytać kategoryczne stwierdzenie: „Jednocześnie wskazuję, że nie narusza on (czyli monitoring – red.) dóbr osobistych okolicznych mieszkańców”.

Szokujące jest pismo z 23 marca do lokatorów, które dyrektor Zbigniew Kiniorski kończy stwierdzeniem: „przesłane w tej sprawie kolejne pisma pozostaną bez odpowiedzi”. Dyrektor tak pisze, choć nie wie, co w tych pismach się znajdzie! To ewidentne lekceważenie mieszkańców.

Przypomnijmy, że jeśli organ administracji pozostawi podanie obywatela bez rozpoznania, ten ma prawo złożyć skargę do sądu na bezczynność tego organu. A jeśli pisma do gminy czy jej jednostek wnoszą do sprawy nowe elementy bez rozpatrzenia zostawić ich nie wolno.

Spór o kamery zaszedł tak daleko, że trafił już do… Warszawy. W połowie kwietnia mieszkańcy wysłali pismo do prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO) zawiadamiając go o całej sytuacji. A teraz czekają na reakcji urzędu.