Po zaskakująco ciepłych dniach wraca zimowa aura. Znów być ziąb, ma być mokro, straszą nas gołoledzią. W takich warunkach znów wielu torzymianom przyjdzie sunąć po chodnikach narciarskim krokiem, czyli noga za nogą.

Czy drogowcy dadzą radę, gdy znów sypnie śniegiem, bo ostatnio były z tym problemy? Dobre pytanie, ale też jasne – nie można być wszędzie na raz.

Dlatego można zrozumieć, że boczne drogi są czasem oblodzone zanim zdąży się sypnąć solą. Trudniej zrozumieć śliskie chodniki przed domami – przypominamy właściciel posesji też ma tu obowiązek zadbania o stan chodnika.

Jednak zupełnie, ale to zupełnie nie potrafimy zrozumieć sytuacji, jakie w takich warunkach pogodowych mają miejsce nie raz i nie dwa pod szkołą podstawową w Torzymiu.

Rodzice, którzy podwożą dzieci do szkoły wiedzą, że przez fatalną organizację ruchu pod budynkami szkoły jazda tam (zresztą nie tylko zimą, ale przez cały rok) to ból głowy.

Mowa tu przede wszystkim o źle zagospodarowanym „rondku” między budynkami szkoły, które jest notorycznie zastawiane, między innymi autami pracowników szkoły bądź zaparkowanymi autami mieszkańców byłego budynku „D”.

Zimą do tych wszystkich wątpliwych „atrakcji” dochodzi brak błyskawicznej reakcji na warunki atmosferyczne ze strony służb gminy. Progi zwalniające na ulicy Mickiewicza, jednocześnie będące przejściami dla pieszych, teoretycznie powinny zwiększać bezpieczeństwo. W praktyce zimowej stają się zamiast tego miejscami cudacznych manewrów i walki o drogowe przetrwanie.

Wyślizgane przez auta usiłujące je w sposób bezkolizyjny przejechać, stają się niebezpieczne dla przechodniów, którymi – jak wiemy – w większości są uczniowie podążając do szkoły lub z niej wracający.

Przy kiepskich warunkach atmosferycznych stan drogi, gdzie często zatrzymują się rodzice, aby dzieci mogły wysiąść z samochodu, z reguły nie napawa nadzieją na bezproblemowe z niej korzystanie. Zazwyczaj trwa tam coś na podobieństwo łyżwiarskich konkursów, kto zgrabniej poda dziecku plecak dziecku (mówimy tu o ulicy Mickiewicza, gdzie w większości rodzice przywożą dzieci klas 1-3), czy na najbardziej efektowny telemark (tu prym wiodą mamy) przy odprowadzaniu dziecka pod drzwi.

Może i zabawnie by się o tym wspominało, gdyby nie kończyło się to groźnymi poślizgnięciami, upadkami, nie mówiąc o niekontrolowanym hamowaniu aut na śliskiej nawierzchni.

Ponieważ zima ma znów zaatakować, apelujemy do odpowiedzialnych za stan dróg – okolice wszystkich szkół w gminie powinny być w taką pogodę pod szczególnym nadzorem! Tu nie ma taryfy ulgowej, bo bezpieczeństwo dzieci jest najważniejsze.