Jeszcze kilkanaście lat temu szkoły i przedszkola w Deszcznie wyglądały podobnie jak te w Torzymiu. Dziś dzieli je przepaść.

Płonący komin kotłowni podstawówki w Torzymiu to kolejne ostrzeżenie dla burmistrza i jego zwolenników od zdezelowanej gminnej infrastruktury, która na każdym kroku domaga się inwestycji. Przeszkodą wcale nie są pieniądze (co usiłuje się wmawiać publicznie), tylko brak wizji i konsekwencji. Dalszy marazm to już realne zagrożenie dla zdrowia torzymskich dzieci.

Czy może być inaczej? Może!

Weźmy na przykład gminę Deszczno. Są tam cztery szkoły i dwa przedszkola, OPS, biblioteka. Gmina to 21 wsi, leży w województwie lubuskim, zaledwie godzinę drogi od Torzymia, a 15 lat temu miała podobną liczbę mieszkańców, choć terytorialnie jest trochę mniejsza. Osią rozwoju również są drogi krajowe. I jeszcze jedno – 15 lat temu także miała zdezelowane szkoły. Na tym podobieństwa się kończą.

Po trzech samorządowych kadencjach Deszczno liczy dziś 10 tysięcy mieszkańców, ma cztery szkoły po generalnych remontach i dwa nowe przedszkola z 2017 i 2022 r. dla łącznie 400 dzieci. Liczba inwestycji w gminną edukację (i nie tylko) wręcz przytłacza, gdy popatrzy się na gminną gazetę i gminnego Facebooka. I nie są to przechwałki, tylko realne inwestycje, które widać gołym okiem.

Czyli można? Można.

Jeszcze trzy lata temu w największej szkole w Deszcznie był kłopot ze starzejącą się, prawie dwudziestoletnią kotłownią gazową. Co zrobiła gmina? Przygotowała unijny wniosek i pozyskała ponad 650 tysięcy złotych na nowe piece, który nie dość, że dają ciepło, to produkują dla szkoły także prąd!

Olejowa, starzejąca się kotłownia szkoły w Boleminie? To też nie jest problem, bo od jesieni ubiegłego roku obok dotychczasowej instalacji stanęły pompy ciepła i fotowoltaika za ponad 300 tysięcy złotych. Zresztą zaraz po tym, jak gmina wydała w tej szkole ponad 800 tysięcy na nowe wielofunkcyjne boisko.

Pozostałe trzy szkoły już dawno takie orliki mają,

Pozyskany od rządu ponad milion złotych spowodował, że te inwestycje kosztowały budżet gminy tylko niecałe 70 000 zł!
W pozostałych placówkach są zainstalowane kotłownie gazowe, pompy ciepła, fotowoltaiki i solary. Można? Można.To prawda, że Deszczno korzysta z sąsiedztwa Gorzowa Wlkp., ale takie sąsiedztwo to również duże wyzwanie.

Podobnie jak inne samorządy, także i ta gmina nie jest pozbawiona problemów. To, co ją różni od nas, to konsekwentne rozwiązywanie tych problemów.
Jak to możliwe? Ano tak, że ludzie ze sobą rozmawiają, mają do siebie elementarne zaufanie, budowane latami i dziesiątkami dowodów, że się da.
Deszczno to dziś największa przygorzowska gmina – 10 tysięcy mieszkańców. W zaledwie 15 lat liczba mieszkańców wzrosła o 1/3. To postawiło przed obecnym i poprzednim wójtem oraz radnymi dużo wyzwań, które wspólnie rozwiązują. Również w sferze edukacji. Gmina w zaledwie 8 lat wyremontowała trzy szkoły i postawiła dwa nowiutkie przedszkola najczęściej z udziałem zewnętrznych środków. Wcześniej w Deszcznie stanęła hala sportowa, teraz trwa budowa sali gimnastycznej w Ciecierzycach, a dokumentacja tej w Ulimiu już jest gotowa, urzędnicy szykują się na pozyskanie środków na jej budowę.

Gmina postawiała edukację wśród swoich priorytetów.

Tak się zresztą dzieje nie tylko w Deszcznie. Wyremontowana szkoła w bogdanieckim Lubnie, generalne remonty w Kłodawie i Różankach, termomodernizacje w Krzeszycach i Skwierzynie – to tylko garstka przykładów, ze gminy stawiają właśnie na edukację.

I problemem nie są pieniądze. Lubuskie samorządy skutecznie pozyskują je zarówno ze środków unijnych, jak i krajowych – wiele obecnych inwestycji to dofinansowania z Polskiego Ładu, by wspomnieć tylko budowę nowoczesnej hali sportowej w Skwierzynie za bodajże ponad 15 milionów i trwającą budowę sali sportowej w deszczeńskich Ciecierzycach za bagatela ponad 8 milionów złotych (w 85% z dofinansowania)! Można? Można.
W Torzymiu mamy liczne niewykorzystane atuty, dziś niektóre z nich postrzegamy raczej nawet jako przeszkody w rozwoju.

Doświadczenia bliższych i dalszych samorządowych sąsiadów pokazują, że można i trzeba zmieniać, że jest na to czas – choć ze względu na inflację i wojnę u sąsiadów dziś znacznie mniej sprzyjający niż jeszcze kilka lat temu.
Przed nami jednak szanse nowego rozdania unijnego i środków Krajowego Programu Odbudowy, które w końcu trafią do Polski.

Ważne byśmy byli wówczas przygotowani, bo to jest szansa na trwałą za mianę Torzymia w miejsce znacznie lepsze dla mieszkańców. Czy da się to zrobić z obecnym burmistrzem? Odpowiedzcie sobie państwo sami.