Tylko do końca czerwca ma funkcjonować jeden z dwóch przejazdów kolejowych w Drzewcach. Mieszkańcy są bardzo rozczarowani i rozżaleni, bo – jak mówią – kilkanaście lat walczyli o to, by droga, na której znajduje się przejazd, zyskała status gminnej, czyli publicznej. Wtedy problemu z likwidowaniem by nie było. Na dodatek – władze samorządowe o tym, że kończy się czas funkcjonowania przejazdu na dotychczasowych zasadach, wiedzą od ponad… czterech lat!
Mieszkańców Drzewiec w ostatnich dniach zirytowała informacja na ogłoszeniu wywieszonym przy przejeździe – tym od strony drogi na Zamęt i Kosobudki. Przejazd zostanie zamknięty, o ile do 30 czerwca nie zgłosi się ktoś, kto chciałby się podjąć jego użytkowania – mówiąc w skrócie.
Niby w Drzewcach Kolonii są dwa przejazdy, tyle że oddalone od siebie niemal o kilometr. Zamknięcie więc tego, o którym mowa, wydłuży drogę do zabudowań po drugiej stronie torów, a także drogę do Zamętu czy Kosobudek w sumie o blisko dwa kilometry. Można się przyzwyczaić – ktoś powie, ale ktoś inny doda: a co jeśli z pomocą pędzi straż pożarna albo karetka pogotowia. Czy wtedy także te dodatkowe dwa kilometry nie mają znaczenia?
Wielu naszych rozmówców wskazuje, że wszystko już dawno po myśli mieszkańców mogły załatwić władze gminy przejmując drogę, na której znajduje się przejazd, nadając jej stosowny numer i tym samym przekształcając w drogę publiczną. Wtedy kolej nie miałaby podstaw, by przejazd zamykać i z punktu widzenia mieszkańców wszystko zostałoby po staremu, czyli i bezpieczniej, i wygodniej.
Ale gmina, zdaniem mieszkańców, nie okazała wystarczającego zainteresowania sprawą. Przez… blisko pięć lat! Tak, tak, zamknięcie przejazdu w Drzewcach to nie jakieś gwałtowne zdarzenie, zbieg okoliczności albo przypadek. To efekt rozporządzenia Ministra Infrastruktury i Rozwoju z 20 października 2015 roku. Już wtedy stało się jasne, że kolej ma pięć lat na uporządkowanie sprawy przejazdów na drogach niepublicznych i że będzie je zamykać, jeśli nie zostaną uregulowane kwestie własności tych dróg albo użytkowania samych przejazdów.
Jeśli przez te pięć lat drogę decydował się przejąć samorząd i stawała się ona publiczną – nie ma sprawy, przejazd zostaje, bo kolej musi taki przejazd utrzymać.
Ale też jest inny sposób na utrzymanie przejazdu – jeśli znajdzie się ktoś, kto weźmie na siebie jego użytkowanie. Może to być firma, stowarzyszenie czy nawet osoba prywatna. W skali ogólnopolskiej zdarza się, że takie przejazdy przejmują na przykład rolnicy, bo dzięki temu mają łatwiejszy dojazd na swoje pole, a koszt użytkowania nie jest wielki (prawdopodobnie około kilkuset złotych rocznej opłaty za najem, amortyzację i diagnostykę).
W Drzewcach nie stało się ani jedno, ani drugie. I jeśli sytuacja nie zmieni się do końca czerwca, przejazd zostanie po prostu zamknięty.
– Polskie Linie Kolejowe po wejściu w życie rozporządzenia poinformowały gminy w całej Polsce o zmianie przepisów i jakie skutki niesie ze sobą ta zmiana. Wiele gmin nam odpowiedziało. Gdy jednak tej odpowiedzi się nie doczekaliśmy, jesteśmy zmuszeni do wystawienia tablic informujących o zbliżającym się terminie i jednocześnie wysyłamy pisma do jednostek samorządu terytorialnego – wytłumaczył nam Radosław Śledziński z biura prasowego PKP PLK S.A. Dodając, że do likwidacji przejazdów dochodzi bardzo rzadko, bo często lokalne władze podejmują działania w celu ich utrzymania. Zwłaszcza, jeśli przejazdy te uznaje się za niezbędne lokalnej społeczności.
Ale tak się składa, że akurat w gminie Torzym przejazd w Drzewcach nie jest jedynym, który nie został uznany za „niezbędny” i ma zostać zamknięty. Ten drugi znajduje się niedaleko Torzymia na drodze (także niepublicznej) prowadzącej nad popularne wśród mieszkańców jezioro Jasne. Znacznie utrudni to dotarcie do jeziora, bo po zamknięciu przejazdu trzeba będzie doń jechać boczną drogą od strony Debrznicy.
Wracając do Drzewiec Kolonii, teoretycznie do końca czerwca wciąż jest szansa na uratowanie przejazdu. W rozmowie z nami Radosław Śledziński podkreślił, że wystarczyłby na przykład sam fakt rozpoczęcia przez gminę procedury upublicznienia drogi, by kolej miała podstawę do zatrzymania procesu likwidacji. Sprawa mogłaby stanąć nawet na najbliższej sesji Rady Miejskiej, oczywiście pod warunkiem porozumienia z właścicielem drogi.
– Niestety, to właśnie staje się alibi burmistrza. Słyszeliśmy zapewnienia, że sprawa przejazdu zostanie uregulowana po naszej myśli, a potem tłumaczenia, że przeszkodą są właśnie kwestie własności drogi. Ale naszym zdaniem burmistrzowi po prostu zabrakło determinacji, podobnie jak w rozwiązywaniu wielu innych problemów, gdy chodziło akurat o Drzewce – słyszymy jednak od mieszkańców wioski, którzy na potwierdzenie słów przywołują historie z wieżą ciśnień czy wiejską świetlicą.
Ponieważ do 30 czerwca zostało jeszcze trochę czasu, nie omieszkamy zadać władzom gminy pytania, czy zamierzają jeszcze podjąć jakąś inicjatywę związaną z przejazdem.
Ponownie z własną inicjatywą zamierzają także jeszcze wystąpić do burmistrza mieszkańcy Drzewiec. O sprawie będziemy informować.