Z wójtem Łagowa Czesławem Kalbarczykiem rozmawialiśmy swego czasu o różnych sprawach, ale tutaj przypominamy fragment rozmowy dotyczący funduszy sołeckich, czyli interesującego nas dziś tematu.
Wójt Łagowa nie wyobraża sobie, by doszło do sytuacji, w której fundusze sołeckie nie zostają wyodrębnione. Jak słusznie zauważa, to właśnie jest prawdziwa demokracja.
Fundusze sołeckie w waszej gminie funkcjonują?
CZESŁAW KALBARCZYK, WÓJT ŁAGOWA: Gdy tylko ustawa umożliwiła zakładanie funduszy sołeckich, cała nasza rada była na „tak”. Weszliśmy w fundusze sołeckie jako jedni z pierwszych w okolicy. Czasami niektóre samorządy się wahały, nie wiedziały jak to będzie wydawane, jak się zachować. My nie mieliśmy żadnych wątpliwości. I dzisiaj z perspektywy czasu to było bardzo pozytywne posunięcie, bo przynosi to korzyści dla wszystkich i bardzo skutecznie przekłada się na działania w sołectwach. Zwłaszcza wtedy, gdy na te małe, drobne inwestycje – gdzieś tam potrzebna jedna lampa, dodatkowe urządzenie na plac zabaw albo do siłowni, czy kawałeczek chodnika albo wjazdu – mieszkańcy danej miejscowości poprzez zebrania wiejskie sami mogą przeznaczać środki. I to jest prawdziwa demokracja.
Czy wyobraża pan sobie sytuację, że gdzieś funkcja sołtysa w waszej gminie nie jest obsadzona?
Nie. Mamy 12 sołectw i nie ma takiej sytuacji, by w którymś nie było sołtysa. Sołtys ma pierwsze zderzenie z mieszkańcem. Pierwsze co, to mieszkaniec pójdzie właśnie do sołtysa i radnego. Ja sobie to cenię i cenię tę wiedzę. I muszę powiedzieć, że także dzięki postawie sołtysów mamy tyle inwestycji – już zakończonych albo tych trwających.
Czyli oni mają wpływ nie tylko na pieniądze z funduszy sołeckich?Bardzo cenię sobie współpracę z sołtysami. Szczególnie w czasie pandemii to było absolutnie kluczowe, gdy nie można się było spotykać w szerszym gronie. Sołtysi byli na miejscu, w swoich wioskach, zawsze im było łatwiej skomunikować się ze swoją społecznością i przekazać mi informacje czy uwagi. A do tego muszę powiedzieć, że nasi sołtysi są bardzo zaangażowani i pomagają w wielu sprawach. Czasami są to rzeczy naprawdę przyziemne typu „zwalony konar”, ale przecież nie mniej ważne dla lokalnej społeczności. Warto słuchać głosu sołtysów, bo to ludzie, którzy wszystko wiedzą o swojej miejscowości.
Rozmawiał Marcin Kalita