ROZMOWA Z TADEUSZEM PAWŁOWSKIM, WYBITNYM SZKOLENIOWCEM, W 2014 ROKU UHONOROWANYM TYTUŁEM „TRENERA ROKU” W POLSCE

Tadeusz PAWŁOWSKI to jeden z legendarnych piłkarzy Śląska Wrocław, ale także trener wiele lat pracujący w polskich i austriackich ligach, który ze szkolenia najmłodszych uczynił swoje sztandarowe hasło. Był dyrektorem piłkarskiej akademii Śląska Wrocław, ale wiele lat przepracował także z młodymi piłkarzami w Austrii, która stawiana jest od lat za wzór szkolenia piłkarskiej młodzieży.

Tadeusz Pawłowski lubi dzielić się swoją wiedzą o tym, jak szkolić dzieci – nie tylko, jeśli chodzi o grę w piłkę nożną, ale po prostu jak wychowywać ich w duchu sportowym.

Jak dzisiaj wygląda w futbolu szkolenie dzieci? W jak młodym wieku w pełni profesjonalny trening można zaczynać?
TADEUSZ PAWŁOWSKI: Uważam, że o takim w pełni piłkarskim szkoleniu możemy mówić gdzieś od dwunastego roku życia…

Dopiero?
Tak. Dlatego, że wcześniej przede wszystkim powinno się zadbać o wszechstronny rozwój dziecka, jego koordynację ruchową. Żeby dziecku zaszczepić tego bakcyla futbolu, czy szerzej sportu, ono musi mieć z tego radość. Są oczywiście różne szkoły, metody. Można zaczynać od zabawy przedmiotami związanymi z ruchem, sportem. Zabawy z piłką tenisową, z piłką siatkową, balonikiem, nawet z woreczkami z grochem, jak to niegdyś było praktykowane w szkołach. Chodzi o wyrobienie odpowiednich nawyków związanych z piłką w ruchu, w powietrzu, odbijanej ręką, nogą, głową. Początek to musi być wszechstronność. W wielu tych najlepiej prowadzonych akademiach wprowadza się do zajęć najmłodszych takie sporty jak na przykład dżudo, które ma olbrzymie znaczenie właśnie dla tego wszechstronnego przygotowania organizmu do uprawiania sportu i do pewnych nawyków ruchowych.

Ale przecież jest organizowanych wiele turniejów i dla młodszych dzieciaków.
Oczywiście, ale to się nie kłóci. Mówimy o metodzie szkolenia futbolu, która w pierwszym okresie nastawiona jest na co innego niż w okresie późniejszym. Takie turnieje są fajne, bo dzieci mogą porównać swoje umiejętności z rówieśnikami. A my możemy im tylko w tym pomóc. Oczywiście, w takich turniejach z reguły nie ma rywalizacji punktowej. Choć zawsze na końcu mecz, turniej kończy się jakimś wynikiem, to w przypadku dzieci wynik nie może być rzeczą najważniejszą. Na pierwszym miejscu musi być frajda, zabawa. Aha, i bardzo ważną rzeczą jest kwestia zachowania rodziców. Oni zgłaszając dziecko do turnieju czy potem oddając je do szkółki piłkarskiej, muszą na tyle zaufać nauczycielom, by pozwolić dziecku na samodzielność w ramach gry czy zajęć.

Dzieci w takim wieku, czyli 6-8 lat, chyba nie grają normalnymi piłkami? I o tym trzeba pamiętać.
Dla każdej grupy wiekowej bardzo ważną rzeczą jest dobór wielkości i ciężaru piłki. To podstawa. Też bardzo ważna jest świadomość, że z dziećmi pewnych elementów treningu nie powinno się przeprowadzać. Choćby gry głową – bo kościec jest jeszcze nieukształtowany. Dlatego mówiąc o żonglerce głową podkreśliłem użycie balonika zamiast piłki. Balonik też jest pewnym świadomym ułatwieniem – żeby te początkowe elementy nie powodowały frustracji, gdy się nie jest w stanie ich wykonać. A ten balonik spokojnie wystarczy do tego, żeby wykształcić odpowiednie nawyki. Oczywiście z wiekiem coraz bardziej ta piłka jako przedmiot jest już obecna w treningach. Numer 3, potem 4, potem 5 – to jest dopiero ta seniorska. To bardzo ważne mieć świadomość tego, że dzieci mają jeszcze nieukształtowane organizmy, narządy ruchu i bardzo łatwo im zrobić krzywdę.

Czasami zdarza się, że rodzice cały czas chcą kierować swoją pociechą.
No właśnie. To ogromny błąd. Dziecko musi mieć z tego frajdę. Także frajdę z tego, że samo podejmuje decyzje, czasami dobre, czasami złe. Ale z tego też płynie dla niego nauka, o wiele lepsza niż ta narzucona z góry. Zdarzają się rodzice, którzy chcą dyrygować swoimi pociechami, stoją przy linii w czasie jakiś tam gierek czy treningów i cały czas tylko pokrzykują. Tak nie wolno. To nie uczy rozwijania osobowości, tylko frustruje. Najpierw musi być radość z tego, co się robi, otwartość, komunikacja – to potem wszystko decyduje, czy przejście z piłki młodzieżowej do seniorskiej będzie procesem łatwym czy trudnym.

Czyli opieka trenerów, wychowawców nad kilkuletnimi piłkarzami to zupełnie odrębna dziedzina szkolenia futbolu?
Tak jest. Wysyłając pociechę do szkółki tak naprawdę nie wiemy jeszcze, jakie będzie ona miało predyspozycje. Czy dziecko w przyszłości będzie lepiej czuło się w futbolu, a może w koszykówce, a może w siatkówce. Dlatego tutaj musi być sport i zabawa równocześnie. W wielu krajach dziś już stosuje się także taki model, że dziewczynki i chłopcy ćwiczą razem w tym wieku. Bo jeszcze raz podkreślę – to ma być zabawą, a nie wmawianie dziecku, że ma robić to czy tamto, że musi być akurat piłkarzem zawodowym. Bo być może piłkarz z niego nie wyrośnie żaden, a jak postawi na biegi przez płotki, to zostanie mistrzem olimpijskim. Też tak może być. Wiadomo, że dzieci już mając 3 czy 4 lata ubierają koszulki Messiego czy Lewandowskiego. To jest bardzo fajne. Ale od ubrania koszulki jeszcze nie zostaje się wybitnym piłkarzem.

Od czego trzeba zaczynać naukę futbolu?
Zacznijmy od tego, że poprzez formę zabawy u dziecka trzeba wytworzyć nawyk, że ono będzie chciało trenować, że będzie się spełniało w grupie swoich rówieśników kopiących piłkę. I będzie chciało regularnie przychodzić na trening. Głównym celem jest wszechstronny rozwój dziecka, zabawa, a dopiero od wieku mniej więcej 16 lat powinno to mocniej być ukierunkowane w stronę wyników, dążenia do zwycięstwa. W tych najmłodszych latach bardzo ważne jest, by każde dziecko czuło się potrzebne, żeby nie było podziału na „pierwszy skład” i „rezerwowych”. Nawet jeszcze w młodszych grupach juniorów praktykuje się, żeby każdy zagrał przynajmniej połowę meczu. Po to, by chłopak czy dziewczynka czuli się potrzebni swojej grupie, a nie wyautowani.

Mówiliśmy o tym, że nadmierna ingerencja rodziców w trening i grę małego piłkarza jest niedopuszczalna, ale rozumiem, że niedopuszczalna jest także sytuacja, gdy w ogóle nie interesuje się postępami dziecka?
To są dwie zupełnie inne sprawy! Trening i gra to kwestia tylko i wyłącznie profesjonalnych opiekunów. Ale jeśli rodzic w ogóle nie bierze udziału w procesie kształtowania młodego piłkarza, takie dziecko w dzisiejszym świecie ma znikome szanse. Rodzice nie mogą się zdać tylko na kluby, na akademie. Zainteresowanie rodziców nie może się kończyć na doprowadzeniu pociechy do drzwi klubu. W tych krajach, które są wzorcami pracy z dziećmi – Niemczech, Austrii, Szwajcarii, rodzice uczestniczą w życiu akademii. To oczywiście dowożenie na treningi, ale to także pomoc w organizowaniu meczów, wyjazdów, tworzenie pewnej społeczności, by klub czy akademia mogły funkcjonować jak wielka rodzina. Ważna jest też rozmowa o postępach dziecka z wychowawcami.

Rozumiem, że im wyższa kategoria wiekowa, tym ta ingerencja powinna być mniejsza.
Oczywiście. My mówimy o kilkuletnich dzieciach, ale gdy piłkarz osiąga już wiek 15 czy 16 lat – to już wygląda zupełnie inaczej. Profesjonalna opieka nad jego wyszkoleniem w akademii czy klubie staje się światem zamkniętym. Wiele z nich rodziców już nie wpuszcza do siebie. Rodzic wtedy pozostaje tylko widzem. Mówię o kwestiach organizacji profesjonalnego szkolenia, bo oczywiście rodzic wciąż pozostaje opiekunem, który powinien się interesować, jakie są postępy nastolatka w szkole, ile ten chłopak czy dziewczyna je, ile śpi. To rzeczy bardzo ważne w każdej sytuacji, ale przy obciążeniu organizmu profesjonalnym treningiem ważne szczególnie. No i bardzo ważny jest pozytywny przekaz rodziców – stymulowanie pochwałami, budowanie pewności siebie, ale także pozytywne nastawienie do klubu, do opiekunów. To buduje zaufanie. Rodzic nie może być mądrzejszy od profesjonalnego trenera.

Ile czasu zajmuje pełny proces wyszkolenia piłkarza?
Wychowanie, wyszkolenie piłkarza trwa około 10 lat. Obojętne, czy weźmiemy okres od 8. do 18. roku życia, czy od 10. do 20. I teraz zauważmy – musimy przejść pełen cykl, aby sprawdzić, co zrobiliśmy dobrze, a co źle na samym dole. Jak poprowadziliśmy selekcję, jak ci chłopcy się rozwijali na poszczególnych etapach szkolenia, grupach wiekowych. I dopiero po przeanalizowaniu tych całych 10 lat, możemy poprawić następny cykl szkolenia, by był on lepszy. Czyli, żeby stworzyć solidny, narodowy model szkolenia młodych piłkarzy, który faktycznie będzie funkcjonował i faktycznie będzie realizował cel, to trzeba kilka takich cyklów przejść. Przynajmniej dwa. To 20 lat. I, ci którzy dzisiaj są stawiani za wzór – Francuzi, Włosi, Portugalczycy, Niemcy faktycznie tyle lat na to poświęcili. Teraz mogą zbierać tego owoce. Czyli to nie jest tak prosto, jeśli mówimy o modelu ogólnonarodowym – robimy plan i szkolimy. Spokojnie, to wymaga czasu, konsekwencji i cierpliwości.

Czasami rodzice sami kręcą filmiki pokazujące możliwości dzieci. Jakaś podpowiedź?
Na pewno dla samego dziecka będzie fajnie pokazać to, w czym się najlepiej czuje. Ale z drugiej strony dołożyłby mały skrót możliwości technicznych. Bardzo prostych rzeczy. Zwód, żonglerka balonika głową. A też podpowiadam – bo trener po tym najlepiej poznaje możliwości – kawałek nagrania z gry. Choćby czterech na czterech, choćby gra w popularnego „dziada”. Oczywiście króciutko, chodzi o migawkę. Ale taką migawkę, ten kto ma wpływ na selekcję dzieci, powie: „O, to fajne, tego dzieciaka chcemy u nas, na turnieju zobaczyć”.

Rozmawiał Marcin Kalita